Coraz więcej nowych MAN-ów trafia do specjalistycznych zastosowań. Pojawiły się już nawet pierwsze egzemplarze pięcioosiowe, których użytek będzie wykraczał poza ogólnie przyjęte normy.
Oto trzy MAN-y TGS najnowszej generacji, wyposażone w napęd 10×4. Ich ograniczniki prędkości ustawiono na 50 km/h, gdyż wyższa wartość byłaby niebezpieczna. Silniki będą gaszone tylko na szczególne okazje, pracując przez 24 godziny na dobę. Samochody zarejestrowano, a i owszem, ale tylko dla ułatwienia przyszłej odsprzedaży. Tablic nigdy nie założono nawet na zderzaki, gdyż nie będą one potrzebne. Oficjalne DMC, według dokumentów, to 49 ton, co już samo w sobie jest wysokim wynikiem. Choć rzeczywiste wyniki będą znacznie wyższe, osiągając nawet 60 ton masy całkowitej.
Tak specyficzne parametry wiążą się z konkretną pracą. Opisywane MAN-y trafiły do niderlandzkiej firmy IJmond Transport Groep i będą jeździł w wewnętrznym transporcie, na terenie huty indyjskiego koncernu Tata Steel. Stąd nacisk na jak największe możliwości przewozowe, bez oglądania się na oficjalne normy. Samowyładowcze nadwozia mają aż 35 m3 pojemności, a ograniczała je jedynie wysokość. Pojazdy nie mogły przekroczyć 3,6 metra, gdyż nie zmieściłyby się pod zakładowymi instalacjami. Na kabinach umieszczono specjalne osłony, chroniące kierowców przed ładunkami o temperaturze nawet 800 stopni Celsjusza. Tuż obok znajdują się też kamery na wysięgnikach, pozwalające kierowcom obserwować załadunek.
Z fabryki opisywane MAN-y wyjechały jako podwozia typu 8×4, z dziennymi kabinami oraz 470-konnymi silnikami z serii D26. Następnie trafiły do niderlandzkiej firmy Wierda Voertuig Techniek, gdzie zamontowano dodatkową, środkową oś. Jest to oś skrętna i podnoszona, a tuż za nią znajduje się specjalny zbiornik paliwa, idealnie dopasowany do kształtu nadkoli. Po tych zmianach MAN-y otrzymały oznaczenia 49.470, nawiązujące do 49 ton oficjalnego DMC.