Leyland T45, znany także jako Leyland Roadtrain, wytwarzany był między 1980 a 1990 rokiem, będąc ostatnią własną konstrukcją tego producenta i jednocześnie jedną z ostatnich długodystansowych ciężarówek w historii całego brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Co więcej, ten ostatni był na początku lat 80-tych już u widocznego schyłku, więc nikt nie miał wątpliwości, że model T45 musi być naprawdę dobry, aby uratować Leylanda przed upadkiem.
W 1980 roku niejeden kierowca marzył o takim wnętrzu:
Aby spełnić to założenie, zaprojektowano ciężarówkę bardzo nowoczesną. Uwagę zwracała tutaj przede wszystkim kabina, która na przykład przy Volvie F12 z 1980 musiała wyglądać jak pojazd rodem z przyszłości. Brytyjczycy postawili na ukochane przez siebie obłe kształty, dodali do tego sporą szybę przednią, a także nie żałowali tworzyw sztucznych, zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Co więcej, do oferty wprowadzono dwa warianty tej kabiny, różniące się wysokością zawieszenia i tym samym też wysokością tunelu silnika, oferując kierowcy naprawdę sensowną przestrzeń. Tymczasem pod kabinami zastosowano szeroki wybór silników, oferując konstrukcje zarówno AEC, jak i motory marki Cummins, czy też Rolls-Royce. Te ostatnie dominowały zresztą w sprzedaży, będąc łączonym ze skrzyniami biegów marek Spicer lub Eaton. W 1986 roku do oferty dołączył także model z podwyższonym dachem, dzisiaj uchodzący za prawdziwego „białego kruka”, a do tego na listach konfiguracji mnóstwo było modeli specjalistycznych, konstrukcyjnych, wojskowych, czy też czysto budowlanych.
Poniżej: Leyland T45 z wysoką kabiną sypialną (źródło: aronline.co.uk)
No dobrze, ale skoro model T45 był tak nowoczesny, to dlaczego wielu z Was nigdy o nim nie słyszało? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka. Po pierwsze, Leyland Roadtrain odniósł względny sukces praktycznie tylko na terenie Wielkiej Brytanii, jako że na kontynencie „wielka siódemka” na dobre rozpoczynała już swoją dominację, a sam Leyland nie miał ani większej ilości serwisów, ani handlowców. Po drugie, Roadtrain szybko okazało się mieć ogromne problemy z rdzą i ogólną jakością wykonania, zdobywając nawet przydomek Roadjoke, co można przetłumaczyć jako „Drogowy żart”. Trzecia rzecz to natomiast fakt, że T45 po prostu nie zdołało uratować marki Leyland i kiedy firmę przejął DAF, produkcję tej ciężarówki dosłownie trzeba było zakończyć. Miało to bowiem miejsce w 1990 roku, krótko po premierze długodystansowego modelu 95, którym Holendrzy zamierzali podbić brytyjski rynek (udało się!), zaś utrzymanie największego Leylanda przy życiu mogłoby w tym tylko przeszkadzać. Choć z drugiej strony DAF nie zabił tego projektu do końca, tworząc pojazd o nazwie DAF 80. Był on wytwarzany w Wielkiej Brytanii między 1990 a 1993 rokiem, jako poprzednik popularnego 85 i oferował kabinę Leylanda wyłącznie w wariancie nisko zawieszonym, łącząc ją z 11,6-litrowym silnikiem DAF-a.
A wiecie dlaczego o tym wszystkim napisałem? Ma to związek z pewnym szczególnym zdjęciem, które widzicie poniżej. Fotografia ta, wykonana w drugiej połowie lat 90-tych, przedstawia Leylanda T45 Roadtrain na polskich tablicach rejestracyjnych, z kierownicą po lewej stronie. Samochód ten przez kilka lat z powodzeniem pracował dla polskiego przewoźnika spod Poznania, trafiając do niego jako pojazd używany. Co więcej, przyjechał on do Polski z Holandii, wraz z drugim egzemplarzem tego modelu, również pracujących w okolicach Poznania. Zdjęcie przekazał mi zaś Czytelnik Bartek, który spędził w tym Leylandzie sporą część dzieciństwa, jako że wspomnianym przewoźnikiem był jego ojciec.