Witam wszystkich z pozdrowieniami z Manhattanu, pierwszego przystanku w mojej podróży ze wschodu na zachód Stanów Zjednoczonych. Jak się zapewne domyślacie, zwiedzając tę najsłynniejszą cześć Nowego Jorku usilnie wypatrywałem wszelkich możliwych samochodów użytkowych. A oto co znalazłem.
Co mnie bardzo mocno zaskoczyło, to fakt, że na Manhattanie aż roi się od samochodów dostawczych, które znamy w Europie. Przede wszystkim Mercedes-Benz Sprinter, oferowany także jako Dodge Sprinter oraz Freightliner Sprinter, występuje tam w naprawdę różnych postaciach. Widziałem i radiowóz, i wersje do transportu VIP-ów, i modele towarowe, i wysłużone egzemplarze wożące mieszkańców chińskiej dzielnicy, przypominające wyeksploatowane busiki z mniejszych polskich miast. Co więcej, nie zabrakło także egzemplarzy z silnikami diesla. Tuż za Sprinterem plasuje się zaś Ford Transit, który jak na tak nowy model pojawia się na ulicach naprawdę bardzo często. I również tutaj widziałem najróżniejsze wersje, od długich i niskich furgonów, po warianty podwyższone, z bliźniaczymi kołami i oczywiście pięcioma lampkami na dachu. A trzeci pojazd, o którym warto tutaj wspomnieć, to oczywiście Ram ProMaster, czyli amerykański Fiat Ducato. Kilkukrotnie zdarzyło mi się trafić na ten pojazd i przyznam szczerze – oglądanie Ducato między typowo amerykańskimi autami osobowymi to naprawdę ciekawe doświadczenie.
Sprintery:
Transity:
ProMastery:
Co natomiast z pojazdami typowo amerykańskimi? Te reprezentowane były przede wszystkim przez poprzednika Forda Transita, czyli Forda Econoline. Można go spotkać dosłownie wszędzie, nie brakuje starszych generacji tego pojazdu, a przy okazji dodam, że miałem już okazję jechać takim samochodem jako pasażer. Był to egzemplarz maksymalnie kilkuletni, będący kilkunastoosobową wersję osobową, a jednocześnie przywodzący we wnętrzu na myśl europejskie konstrukcje sprzed jakiś dwóch dekad. Trudno nie zauważyć także ogromnych ilości Fordów serii F, czyli popularnych pickupów w najróżniejszych wersjach wagowych. Mniej, choć i tak sporo, było zaś Chevroletów Express oraz pickupów marek Dodge i Chevrolet.
Fordy serii E (Econoline):
Fordy serii F (oraz jeden Dodge Ram):
Chevrolet Express:
Typowo amerykańskie miejskie furgony:
Samochodów ciężarowych niestety nie porusza się w niedzielę po Manhattanie zbyt wiele. Poza wozami strażackimi i niewielkimi ciężarówkami marki Isuzu, na ulicach dominowały przede wszystkim pojazdy budowlane marek Mack i Kenworth około kilkunastotonowe „solówki”. Te ostatnie to głównie Freightlinery, choć nie brakowało japońskich Hino, czyli samochodów wytwarzanych przez koncern Toyota.
Od góry – Hino, Mack, Kenworth i oczywiście wóz strażacki:
A na koniec zostaje oczywiście prawdziwa legenda amerykańskiej motoryzacji użytkowej. Ford Crown Victoria, bo to oczywiście o nim mowa, ewidentnie jest na Manhattanie gatunkiem zagrożonym wyginięciem. Taksówek tego typu jeździ już naprawdę niewiele, radiowozów jest jeszcze mniej, a za to nie brakuje taksówkarskich hybryd oraz taksówkarskich wersji lekkich aut dostawczych, znanych także Europy Nissanów NV200 oraz Fordów Transit Connect. Niemniej po prostu nie mogłem podarować sobie krótkiej przejażdżki żółtą Crown Victorią i po dwóch godzinach poszukiwań oraz kilku egzemplarzach, których kierowcy mieli już pasażerów, w końcu na pobocze zjechał legendarny Ford. Wrażenia? Buja jak na łodzi, maska silnika wydaje się nie mieć końca, elastyczność silnika V8 jest imponująca, a tylne kanapa zmieściłaby trzech zawodników sumo. Aż żal bierze, że w Polsce Crown Victorie mają tak wysokie ceny…
Następcy oraz ta jedyna prawdziwa: