Ładunki z ciężarówek na rowery i przywrócenie nieczynnych tras kolejowych

Źródło powyższego zdjęcia: DHL łączy auta dostawcze, specjalne przyczepy oraz rowery, tworząc nowe oblicze miejskiej “kurierki”

Należy dwukrotnie zwiększyć ilość działających połączeń kolejowych. Konieczne są też inwestycje w minimagazyny, elektryczne auta dostawcze oraz towarowe rowery. Zdaniem austriackiego automobilklubu VCÖ, tylko to pozwoli opanować emisję gazów cieplarnianych.

Austriacy policzyli wzrost transportowej emisji CO2 z ostatnich 30 lat. Szacuje się, że między 1990 a 2019 rokiem emisja CO2 przez drogowy transport osób wzrosłą o około 60 procent. W przypadku drogowego transportu towarów było to natomiast 112 procent. Wszystko ma więc pokazywać, jak bardzo austriacki ruch ciężarówek przekracza normy i w jak ogromnym tempie rośnie.

No i tutaj dochodzimy do wspomnianych na wstępie rozwiązań. Obecnie w Austrii ma być zarejestrowanych 1076 połączeń kolejowych, ale tylko 579 pozostaje w użyciu. VCÖ chce więc uruchomić je na nowo, by ciężarówki dowoziły ładunki bliżej odbiorców. W przeciwnym wypadku nawet transport intermodalny nie rozwiąże problemu.

Druga sprawa to minimagazyny, które będą mogły pełnić rolę centrów przeładunkowych. Tam towary przeładuje się z pociągów na elektryczne auta dostawcze lub nawet towarowe rowery z elektrycznym wspomaganiem. Dopiero te wjadą z ładunkiem w teren zabudowany, by obsłużyć ostatecznych odbiorców.

I co można na ten temat powiedzieć? Pozatransportowe media zapewne temat podchwycą i społeczeństwo będzie chciało realizacji tego typu planów. Wszyscy jednak doskonale wiemy, że elektryczne rowery i auta dostawcze mogą przejąć co najwyżej niewielką część ładunków. Łatwo też sobie wyobrazić, jak ogromny byłby wzrost kosztów transportu. Bo gdyby te 497 tras kolejowych było opłacalne, zapewne nikt nie wycofałby ich z użytku.