Kontrole lodu na naczepach dopiero 24 godziny po opadach – dobry kompromis na zimę?

Choć mamy akurat sam środek lata, pojawiły się bardzo ciekawe doniesienia w kwestii lodu zbierającego się na naczepach. To przepisy zatwierdzone właśnie w Stanach Zjednoczonych i mogące stanowić inspirację dla zmiany prawa także w Europie.

Europejskie przepisy są w tym zakresie bardzo restrykcyjne, gdyż kierowca ponosi pełną odpowiedzialność za nieoczyszczenie dachu przed ruszeniem w trasę. Dodatkowo dotrzymanie tego obowiązku można w Europie sprawdzać także na zasadzie rutynowych kontroli. Za to amerykańskie przepisy były dotychczas bardzo łagodne (w większości stanów), zakazując policjantom rutynowego kontrolowania dachów i mocno ograniczając odpowiedzialność kierowców. Ta ostatnia miała występować tylko w następstwie wypadku, gdy lód spadający z ciężarówki wywołałby śmierć lub ciężkie obrażenia ciała.

A teraz przejdziemy do nowego pomysłu w tym zakresie, zatwierdzonego właśnie w amerykańskim stanie Pensylwania. Zaakceptowane tam regulacje są czymś w rodzaju kompromisu między podejściem europejskim i amerykańskim, nakładając na kierowców nowe obowiązki, ale też dając szanse na ich zrealizowanie. Mianowicie, Pensylwania postanowiła pozwolić na kontrolowanie dachów i objęła kierowców odpowiedzialnością za nieusunięcie lodu, ale przyznała 24 godziny na wywiązanie się z tego obowiązku. Innymi słowy, kierowca będzie miał 24 godziny od ostatnich silnych odpadów, by oczyścić dach swojego pojazdu. Jednocześnie policja będzie musiała odczekać 24 godziny od uspokojenia pogody, by rozpocząć tego typu kontrole.

Ten 24-godzinny okres ochronny ma umożliwić kierowcom dotarcie do miejsc, w których dach naczepy można oczyścić w sposób bezpieczny, bez narażania swojego własnego zdrowia. Może to być na przykład dojazd do parkingu z rampą do odśnieżania.. Jeśli natomiast ktoś zignoruje ten obowiązek i po 24 godzinach nadal będzie jeździł z lodem lub śniegiem na dachu, otrzyma 50 dolarów mandatu przy rutynowej kontroli lub od 200 do 1500 dolarów mandatu przy zdarzeniu z osobą ranna lub zmarłą.

Oczywiście łatwo tutaj wskazać pewne słabe punkty. Rodzi się na przykład pytanie, jak policja określi czas wystąpienia ostatnich silnych opadów w przypadku pojazdów z ruchu dalekobieżnego? Niemniej już sam fakt stworzenia takiego kompromisu jest bardzo ciekawym zjawiskiem, a sami Amerykanie poświęcili tej sprawie aż 17 lat, pierwszy projekt opracowując już w 2005 roku. Była to wówczas bezpośrednia odpowiedź na wypadek z Pensylwanii, w którym lód spadający z ciężarówki zabił kierującą autem osobowym.

Dlaczego natomiast trwało to aż tak długo? Dużą skutecznością wykazały się lokalne stowarzyszenia przewoźników, które sprzeciwiały się zaostrzeniu prawa. Nie chciały one zwiększenia odpowiedzialności kierowców, gdyż wiedziały jak trudne jest oczyszczenie dachów w zimowych warunkach. Dodatkowo sprawy nie ułatwia fakt, że w Stanach Zjednoczonych dominują naczepy i zabudowy furgonowe, ze sztywnymi dachami, przy których kruszenie lodu od dołu jest raczej możliwe.