Kontenery morskie na „objeździe” do Europy – Kanał Sueski znowu musi być omijany

Po raz drugi w ciągu niecałych trzech lat Europa stanęła u progu logistycznego paraliżu. To efekt kolejnego wstrzymania rejsów przez Kanał Sueski, tym razem związanego z wojną domową toczącą się w Jemenie, a także konfliktem trwającym w Izraelu oraz Strefie Gazy.

Jemeńscy bojownicy, sprzeciwiający się interwencji Izraela w Strefie Gazy, w ubiegłym tygodniu kilkukrotnie ostrzelali statki kontenerowe przepływające przez Morze Czerwone, właśnie w kierunku Kanału Sueskiego. W odpowiedzi czterech operatorów morskich, Hapag-Lloyd, Maersk, MSC oraz CMA CGM, łącznie odpowiedzialnych za nawet 70 procent ruchu kontenerowego między Azją a Europą, zrezygnowało z rejsów przez Kanał Sueski. Zamiast tego statki popłyną bezpieczniejszą trasą dookoła Afryki, o czym wszystkie cztery firmy oficjalnie poinformowały już w swoich komunikatach.

Ta alternatywna trasa dokłada do czasu transportu co najmniej 10 dni. Jednocześnie przypomina to sytuację z marca 2021 roku, gdy jeden z kontenerowców zablokował Kanał Sueski, tkwiąc przez tydzień na mieliźnie. To wystarczyło, by w światowej logistyce doszło do wielotygodniowych opóźnień, europejskie fabryki zmagały się z jeszcze większym niedoborem materiałów i podzespołów, a ceny paliw wystrzeliły w górę. Dla przewoźników drogowych, także tych z Polski, sytuacja ta nie zapowiada więc niczego dobrego.

Niestety, tym razem nie można też powiedzieć, że europejscy przewoźnicy otrzymają wyjątkową szansę powrotu na „Jedwabny Szlak”, jeżdżąc na kazachsko-chińską granicę i przejmując tam ładunki ciężarówkami. Tranzyt przez Rosję pozostaje bowiem dla naszych pojazdów w większości zamknięty, a alternatywna trasa do Kazachstanu – wiodąca przez Turcję, Gruzję i Azerbejdżan – nie przestaje uchodzić za trudną i bardzo czasochłonną. Do łatwych nie należą też próby poszukiwania innych alternatyw, jak chociażby ta z październikowego artykułu: Nowy pomysł na trasy z UE do Chin, omijając Rosję i Turcję – trzy ciągniki i dwa promy