Kolejny protest firm jeżdżących na wschód – blokada Dorohuska i podobne wnioski

Blokada granicy w Dorohusku

Półtora miesiąca po poprzedniej akcji, a jednocześnie przy braku porozumienia z rządem, grupa polskich przewoźników rozpoczęła dzisiaj kolejny protest. Tym razem akcję zorganizowano na drodze krajowej nr 12, blokując przejazd między Chełmem a granicą w Dorohusku, przepuszczając tam po jednej ciężarówce na godzinę.

Podobnie jak poprzednio, w sprawę zaangażowali się przede wszystkim przewoźnicy ze wschodu Polski, specjalizujący się w trasach za unijną granicę. W swoich postulatach domagają się oni przywrócenia zezwoleń dla firm transportowych z Ukrainy, wymagania od Ukraińców co najmniej ciężarówek Euro 4, a także ograniczenia działalności firm o białoruskim lub rosyjskim kapitale, zakazując przy tym wjazdu białoruskich i rosyjskich naczep.

Wszystko wskazuje też na to, że podobne jak poprzednio będą wnioski z protestu. Gdy bowiem protestujący spotkali się dzisiaj na granicy z Wojewodą Lubelskim, jego odpowiedź na protest była właściwie taka sama, jak wcześniej ze strony Ministerstwa Infrastruktury. Mianowicie, padło przy tym stwierdzenie, że postulaty dotyczą w większości przepisów unijnych, w związku z czym polskie władze niewiele mogą tutaj zrobić.

Dla wyjaśnienia dodam, że jeszcze w kwietniu ta sama grupa przewoźników spotykała się z przedstawicielami Ministerstwa Infrastruktury. Strona rządowa złożyła wówczas obietnicę, że spróbuje zawalczyć o dodatkowe utrudnienia dla przewoźników o białoruskim lub rosyjskim kapitale. Niemniej ma to się wydarzyć dopiero przy opracowywaniu kolejnego pakietu unijnych sankcji. Również na Unię Europejską wskazano w kwestii zezwoleń, gdyż to Bruksela zniosła zezwolenia dla Ukraińców, w ramach wspierania ich wojennej gospodarki.

Mówiąc więc krótko, sytuacja wydaje się po prostu  patowa. Niemniej protestujący nie zamierzają porzucać swoich postulatów, więc niewykluczone, że wkrótce zobaczymy kolejne odsłony ich akcji.

Źródło zdjęcia: Strajk Polskich Przewoźników