Zdjęcie przykładowe, bez związku z tekstem.
Niemiecka policja najwyraźniej ogłosiła sezon na walkę ze zmianami w ciężarowych oprogramowaniach. Po głośnej sprawie z sierpnia, gdy za „chip tuning” grożono wręcz więzieniem, teraz pojawił się bowiem komunikat z wyjątkowo wysoką karą finansową, wystawioną z tytułu zmian w tachografie oraz w osprzęcie silnika.
Tym razem na celownik wzięto słowacką ciężarówkę, zatrzymując ją w miniony poniedziałek, na autostradzie A73, pod miejscowością Forchheim. Policja poddała ten pojazd bardzo dokładnej diagnostyce, w czasie której na jaw wyszedł pełen pakiet niedozwolonego oprogramowania. Pierwszym jego elementem był tak zwany „wyłącznik” tachografu, pozwalający naliczać pauzę w czasie jazdy. Drugą zmianą był natomiast nieoryginalny program w silniku, eliminujący zużycie AdBlue, a jednocześnie podnoszący moc maksymalną.
Jak można przeczytać w komunikacie Policji Drogowej w Bambergu, po takich zmianach ciężarówkę przestano uznawać za zgodną z certyfikatem Euro. W praktyce mogło to oznaczać zdegradowanie jej z normy Euro 6 do Euro 0, podwyższając opłaty drogowe z przeszłości. Poza tym policja wyraziła obawy, że zmiany w oprogramowaniu mogły wywrzeć znacznie szerszy wpływ na pojazd. Ujęto to następującymi słowami: Ingerencja w elektronikę pojazdu jest wyjątkowo niebezpieczna, poniżej wszystkie systemy wspomagające, takie jak hamulec awaryjny lub asystent pasa ruchu, mogą zostać przy tym sparaliżowane. I choć osoby znające temat zapewne się z takim stwierdzeniem nie zgodzą, niewykluczone, że Niemcy wezmą powyższe stwierdzenie pod uwagę przy ocenianiu sprawy.
Choć postępowanie administracyjne jest jeszcze w toku, słowacki przewoźnik już musiał uiścić kwotę, której zwykle się przy niemieckich kontrolach nie spotyka. Było to 16 tys. euro (około 71 tys. złotych) na poczet przyszłej kary administracyjnej. Ponadto ciężarówce zakazano dalszej jazdy do czasu doprowadzenia elektroniki do stanu fabrycznego.
Źródło informacji: Verkehrspolizei Bamberg
