Kierowca dostał 62 tys. zł jako zwrot ryczałtów za nocleg, teraz sam musi to zwrócić

Pełną historię poznacie w reportażu „Interwencji”, pod tym linkiem.

Ryczałty za nocleg dla kierowców były jednym z najgorętszych tematów ubiegłej dekady. Jakoś w połowie 2014 roku Sąd Najwyższy orzekł, że kierowcy mogą oczekiwać pieniędzy na nocleg nawet w przypadku dysponowania kabiną sypialną. Co więcej, kierowcy mogli walczyć o ryczałty na przykład z minionych lat, otrzymując w ten sposób jednorazowe zwroty w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jednocześnie jednak ostrzegano (na przykład tutaj), że sprawa jest kontrowersyjna, Sąd Najwyższy może zmienić swoje orzeczenie, a sami przewoźnicy będą walczyli o uniknięcie tak ogromnych i niespodziewanych wydatków.

I tutaj dochodzimy do reportażu, który ukazał się wczoraj w programie „Interwencja”, na łamach „Polsat News”. Jest to historia 48-letniego kierowcy ciężarówki, który wywalczył sobie zwrot zaległych ryczałtów za nocleg. Jego sprawa odbyła się w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy, opierając się jednak na wyroku Sądu Najwyższego. Zaległe ryczałty przyznano w 2015 roku i była to wówczas kwota w wysokości 62 tys. złotych, naliczona za minione już dwa i pół roku pracy w transporcie międzynarodowym.

Po przegranej przewoźnik wypłacił pieniądze, ale też od razu zapowiadał odwołanie. I jak się okazało, było to odwołanie skuteczne, jako że w międzyczasie Sąd Najwyższy zmienił swój pogląd na sprawę. Trzy lata po otrzymaniu przez kierowcę pieniędzy, to właśnie w Sądzie Najwyższym przegrał on z przewoźnikiem. Kierowcy nakazano zwrot pełnej kwoty, a także zaczęto naliczać odsetki. Dzisiaj ma to już być kwota 93 tys. złotych, które według prawa należą się przewoźnikowi i za które kierowca oficjalnie ścigany jest przez komornika.