Kanadyjskie ciągniki pod 130-tonowe ładunki drewna – ich sława dotarła aż do Europy

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Kanadyjska motoryzacja to temat dla przeciętnego Europejczyka praktycznie nieznany. Wśród ciężkich pojazdów transportowych Kanada mogła się jednak pochwalić naprawdę imponującymi konstrukcjami, które pod kątem wytrzymałości oraz możliwości przewozowych plasowały się w ścisłej światowej czołówce. Doskonałym przykładem są tu pojazdy marki Hayes.

Jak zwykle zaczniemy sobie od krótkiego rysu historycznego. Wszystko zaczęło się w 1920 roku w Vancouver (dystrykt Kolumbia Brytyjska) kiedy to Panowie Douglas Hayes i jego wspólnik W. Anderson postanowili zająć się budową ciężarówek przeznaczonych dla niezwykle wymagającej branży leśnej. Proces rozwojowy samej marki trwał przy tym aż 8 lat, gdyż dopiero w 1928 roku powstała pierwsza duża fabryka tego producenta. Potem jednak wszystko poszło z przysłowiowej górki i niebawem przedsiębiorstwo Hayes Manufacturing Company miało do dyspozycji łącznie 3 manufaktury oraz zatrudniała 600 pracowników.

Ciągnik na trasy dalekobieżne:

Przez całe lata 30-te i 40-te Hayes wytwarzał wiele typów ciężarówek dedykowanych do transportu drewna, choć nie były to jedyne produkty tej firmy: kanadyjski producent był także ważnym dostawcą autobusów, a także wytwarzał niewielkie ilośći ciągników do transportu dalekobieżnego. Jednak to właśnie budowa przysłowiowych „leśników” zbudowała renomę całej marki, której najgwałtowniejszy rozwój nastąpił w latach 50-tych. To właśnie wtedy zadebiutowała linia modelowa HDX (Extra Heavy Duty) oraz jej jeszcze większy i cięższy wariant znany jako WHDX (Wide Extra Heavy Duty): obydwa te warianty na lata stały się wręcz ikoną tej marki. Były to ciężkie ciągniki przeznaczone do transportu drewna oraz ładunków ponadnormatywnych.

Przez te wszystkie lata Hayes był przy tym w 100% kanadyjską firmą, która jednak produkowała zaledwie od 40 do 50 ciężarówek rocznie. Zmieniło się to wraz z rokiem 1968 kiedy to firma została przejęta przez amerykańskiego Macka: wówczas to liczba wyprodukowanych pojazdów wskoczyła na poziom 10-krotnie wyższy. Pod nowym zarządem jednak marka przetrwała jeszcze tylko 6 lat: w 1974 roku trafiła ona pod skrzydła innego amerykańskiego koncernu, tym razem w postaci Paccara, który już w 1975 postanowił zlikwidować markę kończąc tym samym jej 55-letnią historię.

Hayes HDX przy pracy w lesie:

Tyle jeśli chodzi o dzieje historyczne, czas przyjrzeć się jak wyglądały ciężarówki Hayesa w praktyce. Skupię się przy tym na modelu HDX, gdyż bez wątpienia jest to jedna z najbardziej imponujących maszyn w historii transportu leśnego. Przede wszystkim ogromne wrażenie robią rozmiary tych ciężarówek: choć trudno odnaleźć dokładne informacje o ich dokładnych wymiarach, wiadomo, iż kabiny wznosiły się na wysokość prawie 3,65 metra. Jeśli natomiast chodzi o silniki to tutaj klient miał spory wybór spośród najmocniejszych jednostek dostępnych w Ameryce Północnej. Bardzo często decydowano się przy tym na jednostki Cumminsa, aczkolwiek pod maski Hayesów trafiały także dwusuwowe 16-cylindrowe i 18-litrowe Detroity 16V-71, które już w latach 60-tych mogły oferować moce rzędu 600 lub nawet 700 KM! Tym samym HDX mógł transportować naprawdę potężne ładunki drewna, co zresztą udowadniają zdjęcia z epoki.

Według fabrycznych danych, HDX z kłonicami do drewna mógł przewieźć nawet 136 ton ładunku, przy czym masa całkowita zestawu nierzadko osiągała wartości zbliżone do 200 ton! A wszystko to działo się na krętych, bardzo trudnych terenowo drogach, zlokalizowanych w lasach zachodniej Kanady. Takie wyczyny były możliwe nie tylko dzięki mocnym silnikom, ale i także dosyć nietypowym hamulcom chłodzonych wodą: każdy HDX posiadał specjalnie do tego przeznaczony 150-litrowy zbiornik. Jeśli natomiast chodzi o mniejsze podzespoły, to można stwierdzić, iż każdy Hayes był inny. Przed wykonaniem zamówienia przyszły klient mógł bowiem indywidualnie skonfigurować aż 100 różnych komponentów!

Praca w kanadyjskim transporcie drewna:

Jeszcze większym potworem w stadzie był  Hayes WHDX, czyli wspomniany już ciągnik balastowy. Co ciekawe, model ten w czterech sztukach zawitał także w do Europy, gdy w 1975 roku zamówiła go hiszpańska firma Arbegui zajmująca się przewozem gabarytów. Kanadyjskie ciągniki zostały przy tym wyposażone w motory Cummins VTA-1720-C-700 o mocy 700 KM, a także 9-biegowe skrzynie automatyczne i mosty napędowe amerykańskiej marki Clark.

W hiszpańskiej flocie Hayesy były traktowane jako broń ostateczna, służąca do radzenia sobie z naprawdę ekstremalnymi zadaniami. Jednym z nich był transport 340-tonowego statku z Hospitalet d’Enfant niedaleko Barcelony do Asco. Masa całego tego zestawu wynosiła przy tym aż 580 ton, a pokonanie 57 kilometrowej trasy zajęło konwojowi łącznie 3 dni. Co więcej wspomniane ciągniki, pomimo prawie 50 lat na karku, podobno nadal znajdują się na wyposażeniu Arbegui, na wypadek pojawienia się naprawdę trudnych zleceń. I to chyba stanowi najlepszą renomę dla wytrzymałości tych niezwykłych, kanadyjskich pojazdów.

Hayes WHDX w Hiszpanii: