Pod osłoną nocy, berlińska policja zatrzymała na autostradzie A111 prawdziwy ekspres do Hamburga. Ważący 39 ton zestaw poruszał się znacznie szybciej i znacznie dłużej niż jest to oficjalnie dopuszczalne, a przy tym wykazał też szereg innych problemów.
Według policyjnej analizy, Scania serii R z samowyładowczą naczepą rozpoczęła swoją trasę na 41 godzin przed kontrolą. W tym czasie kierowca wykonał zaledwie 3-godzinny odpoczynek, a i pozostały dystans do Hamburga planował zapewne pokonać „na strzała”. Jednocześnie pojazd okazał się mieć dezaktywowany ogranicznik prędkości. W efekcie prędkość osiągana na omawianej trasie wynosiła do 105 km/h. Kolejna nielegalna modyfikacja dotyczyła oprogramowania układu wydechowego. Według policjantów, przygotowano je w taki sposób, że pojazd nie wszedł w tryb awaryjny pomimo błędu filtra cząstek stałych oraz dwukrotnie przekroczonej temperatury w układzie. Zwieńczeniem wszystkiego były zaś tarcze hamulcowe na przedniej osi ciągnika, mające kilka wyraźnych pęknięć.
Berlińscy policjanci nałożyli zakaz dalszej jazdy oraz przekazali sprawę inspektorom z BALM (tak obecnie nazywa się BAG). Ci wszczęli postępowanie administracyjne, które ma skutkować nałożeniem na zagranicznego przewoźnika kary w wysokości 18,8 tys. euro. W przeliczeniu na naszą walutę to blisko 87 tys. złotych, a więc jedna z wyższych kwot, o jakich słyszało się ostatnio w branży. Dla dociekliwych też dodam, że kara najprawdopodobniej powędruje do Czech, na co wskazuje język czeski w komputerze.