Kabotaż: Rosjanie mówią o zdradzie narodu, a Szwedzi mają nie odbierać ładunków

Kabotaż? Sporo ostatnio o tym słyszeliśmy. W Europie trwała polityczna bitwa o nowe reguły kabotażu, wprowadzane przez Pakiet Mobilności. Ostatecznie wygrał przy tym Zachód, wprowadzając dodatkowe utrudnienia. Jazda w kabotażu będzie traktowana jak wysyłanie kierowcy w delegację, a po wykorzystaniu kabotażowego limitu ciężarówkę obejmą cztery dni zakazu. Choć z tym „wygrał Zachód” też byłbym tutaj ostrożny. Bo może się okazać, że za kilka lat to my będziemy się cieszyli z lepszej ochrony naszego krajowego rynku. Wystarczy, że do Polski wejdzie kilku handlowych gigantów, a jednocześnie biedniejsze kraje będą miały problem z operowaniem dalej na zachód

A tymczasem proponuję pewną ciekawostkę. Spojrzymy sobie na kabotaż z dwóch ciekawych punktów widzenia, raczej niespotykanych w polskich mediach. Będzie to reakcja pewnego szwedzkiego przewoźnika, a także komentarz pochodzący z Rosji. Szwedzi nie przyjęli w swojej firmie ciężarówki, która pochodziła z zagranicy. Przedstawiciel rosyjskiej organizacji, określił zaś kabotaż „zdradą interesu narodu”.

Szwecja

Szwedzka firma transportowa Helgenäs Transporter, mająca swoją siedzibę w Norrköping, zamówiła większą partię opon. Dostawa miała charakter krajowy i wykonał ją podwykonawca firmy DHL. Nie była to jednak ciężarówka ze Szwecji, lecz bułgarski ciągnik z fińską naczepą. Helgenäs Transporter zażądało więc udowodnienia, że kabotaż jest tutaj legalny, ciężarówka nie przekroczyła dopuszczalnego limitu tras i niedawno wjechała do kraju z ładunkiem międzynarodowym. Jak tłumaczy, w ten sposób nie chciała psuć swojego własnego rynku.

Kierowca niestety nie był w stanie tego udowodnić, między innymi przez problemy z komunikacją w języku angielskim. Odpowiedniej informacji nie udało się też uzyskać w szwedzkim biurze DHL. Pracownicy firmy albo nie orientowali się w temacie kabotażu, albo wręcz wyśmiali te żądania. Ostatnią próbą był więc telefon na policję. Funkcjonariusze jednak stwierdzili, że nie mogą zweryfikować legalności kabotażu w ciężarówce stojącej na terenie prywatnym.

Jak więc to wszystko się skończyło? Helgenäs Transporter po prostu odmówiło odebrania opon. Kierowcę poproszono o opuszczenie terenu, a kolejna dostawa ma się odbyć szwedzką ciężarówką lub ewentualnie zagranicznym pojazdem z odpowiednią dokumentacją, potwierdzającą legalność kabotażu. Firma nagłośniła też wszystko na Facebooku i sprawę podchwyciły szwedzkie media. Na koniec pojawił się też komentarz, że dokładnie tak samo powinny postępować inne firmy, a problemy branży transportowej szybko się rozwiążą.

Rosja

Jak już wspomniałem, druga ciekawostka pochodzi z Rosji. Odpowiada za nią szef organizacji „Dalnoboishik”, zrzeszającej rosyjskich kierowców-właścicieli. Wypowiedział się on w sprawie ewentualnego kabotażu na terenie Rosji, w wykonaniu ciężarówek z innych krajów byłego ZSRR. Mowa tutaj zwłaszcza o przewoźnikach z Armenii, Białorusi oraz Kirgistanu.

W Rosji faktycznie istnieją wstępne plany, by dopuścić kabotaż ze strony tych trzech krajów. Powstał odpowiedni projekt ustawy i trafił on do czytania w parlamencie. Wstępnie też przewidziano, że w 2024 lub 2025 roku do listy dołączyłby Kazachstan. Choć na razie nic nie jest jeszcze przesądzone i nie wiadomo, czy przepisy wejdą w życie.

Jedno jest jednak pewne – dla organizacji „Dalnoboishik” brzmi to jak najgorszy, czarny scenariusz. Szef organizacji określa to wręcz „zdradą narodowego interesu”. Kirgiscy lub armeńscy przewoźnicy mieliby bowiem dobić rosyjską branżę transportową, poprzez wyraźne zaniżenie stawek. W efekcie, rosyjskim firmom, już dzisiaj mającym problemy z rentownością, wiodłoby się jeszcze gorzej.

Szef organizacji twierdzi, że kabotaż niemal zawsze oznacza także dumping socjalny. Firmy wykonujące krajowe trasy w innych państwa po prostu opierają się na tym, że mają niższe koszty. A jako uzasadnienie tego stwierdzenia Rosjanin podaje sytuację w Unii Europejskiej, ze wschodnimi firmami robiącymi kabotaż na Zachodzie.

W przypadku Kirgistanu oraz Armenii sytuacja ma być analogiczna. Wspomniane trzy kraje też mają niższe koszty prowadzenia działalności niż ma to miejsce w przypadku przewoźników rosyjskich Dla przykładu, w Kirgistanie mają obowiązywać niższe cła oraz podatki, a także taniej jest zatrudnić kierowców. Armenia i Kirgistan są też bardzo atrakcyjnie położone i szybko przejęłyby transporty z rejonu Kaukazu oraz z chińskiego pogranicza.