Już tydzień protestu małych przewoźników – 87% kontenerów nie trafia do portów

Już od tygodnia przewoźnicy drogowi z Korei Południowej prowadzą działania protestacyjne. Znakomita część z nich od siedmiu dni nie podjęła się żadnej trasy, a ponadto organizuje się uliczne demonstracje, jak piątkowa akcja z udziałem blisko 8 tys. osób.

Szczególnie mocno protest dotknął przewozu kontenerów morskich. Wwóz oraz wywóz kontenerów w dwunastu największych portach w Korei spadł w związku z protestem o 87 procent. Dotyczy to między innymi portu w Busan, szóstego największego na świecie, gdzie pozostający przy pracy przewoźnicy są w stanie obsłużyć mniej niż jedną piątą wszystkich planowanych kontenerów.

Najciężej dotkniętymi branżami są stalowa, cementowa i motoryzacyjna. Tutaj od razu pojawia się kolejny przykład, dotyczący firmy Posco, będącej największym producentem stali w Korei Południowej. W związku z protestem, firma ta ma tak ogromne problemy logistyczne, że oficjalnie zatrzymała już wytwarzanie części swoich produktów. Podobne problemy mają też pojawiać się w koncernie Hyundai, wytwarzającym także samochody marki Kia. Jeśli natomiast chodzi o wartość dotychczasowych strat, to szacuje się to na 1,6 tryliona wonów, czyli około 5,5 miliarda złotych.

Pomimo tak poważnych problemów i upływu wspomnianego tygodnia, władzom nadal nie udało się porozumieć z przewoźnikami. Dlaczego? Mówiąc w dużym skrócie, protestujący oczekują utrzymania przepisów, które sprzeczne są z całą polityką gospodarczą obecnego rządu. W akcji uczestniczą bowiem głównie małe firmy, w tym zwłaszcza kierowcy-przewoźnicy, którzy domagają się utrzymania przepisów o transportowych stawkach minimalnych. Prawo to wprowadzono w Korei tymczasowo, na okres 2020-2022, w ramach wsparcia dla firm w obliczu pandemii. Tymczasem rząd prowadzi obecnie wielki program liberalizacji gospodarki, chcąc wytworzyć na rynku w pełni wolną konkurencję, wolną od takich zasad, jak właśnie stawki minimalne.

Źródło zdjęcia (2020): Ciężarowe Daewoo Maximus – już wkrótce w Polsce, na tablicach z Rosji lub Ukrainy?