Jak świecą dodatkowe reflektory LED różnego typu, na przykładzie pięciu różnych modeli marki M-Tech

Dodatkowe, dalekosiężne reflektory zaczęły robić w Europie karierę w latach 70-tych. Był to czas, gdy wielu europejskich kierowców jeździło na Bliski Wschód, często spotykając się z bardzo dużym ryzykiem. W takich krajach jak Irak, czy Iran normą były samochody osobowe lub zaprzęgi konne, które nawet nocą nie miały sprawnego oświetlenia. Bezpieczeństwu nie sprzyjały też kręte i wąskie drogi złej jakości, nie wspominając o ekstremalnych warunkach pogodowych. Dlatego wielu kierowców wolało zabezpieczać się dodatkowymi wiązkami światła, z daleka wypatrując wszelkich niebezpieczeństw.

Dodatkowe reflektory szybko przyjęły się też w krajach nordyckich. Szwedów, Norwegów oraz Finów skłoniły do tego warunki klimatyczne oraz naturalne. Wyjątkowo długie noce, duże ilości dzikiej zwierzyny, kręte trasy i niekończące się lasy – w takich warunkach świateł nigdy nie było za wiele. Tak jest tam też do dzisiaj – nie bez powodu Szwecja ma bardzo liberalne przepisy dotyczące reflektorów dalekosiężnych. Ponadto nad poluzowaniem swoich przepisów pracuje obecnie Norwegia.

A co z innymi krajami? Z czasem dodatkowe światła dalekosiężne stały się po prostu formą tuningu, bardzo modną w całej Europie. Bywa, że ciężarówka ma i osiem dodatkowych reflektorów, choć 99 proc. czasu spędza na zachodnich autostradach. Tak się po prostu kierowcom podoba i tak już się w transporcie przyjęło.

Powoli nadchodzi jednak czas na zmianę. Tradycyjne, żarówkowe reflektory mogą bowiem ustąpić miejsca światłom diodowym. Jeszcze kilka lat temu urządzenia tego typu były kompletną ciekawostką, spotykaną głównie na samochodach terenowych. Nie da się jednak ukryć, że linie współczesnych ciężarówek coraz lepiej wyglądają z rzędami LED-ów. Owszem, Volvo FH12 z okrągłymi, żarówkowymi reflektorami to było połączenie idealne. Kiedy jednak w grę wchodzi na przykład najnowsze FH, odpowiednie wpasowanie świateł LED może dać naprawdę ciekawy efekt. Oczywiście dopóki nie planujemy tuningu w duńskim, czy też holenderskim stylu 😉

Co też ważne, rozwinęła się technologia budowy takich reflektorów. To oznacza nie tylko wyższą skuteczność, ale też niższe ceny oraz koniec problemów z prawem. Dobrej jakości belkę LED, długą na około pół metra, kupimy za pół tysiąca złotych. Odchodzi przy tym niekończący się problem przepalonych żarówek, a ponadto na rynku w końcu pojawiły się reflektory z europejską homologacją. Spełniają one wszystkie normy dla świateł dalekosiężnych. Można je więc podpiąć pod „długie”, a przy tym ani policjant, ani diagnosta nie mogą nam niczego zarzucić.

A jak będzie to wyglądało w praktyce? Gliwicka firma M-Tech pozwoliła mi to ostatnio sprawdzić, przekazując do testu cały karton reflektorów różnego typu. Wszystkie one posiadały europejskie homologacje, wszystkie nadawały się do użytku na drogach publicznych i wszystkie przystosowano do użytku z instalacjami zarówno 12, jak i 24 Volt. To zasługa wbudowanych, bezobsługowych stabilizatorów napięcia. Co natomiast najważniejsze, część z tych lamp bazowała na renomowanych diodach Osram Opto Semiconductors.


Wszystkie poniższe zdjęcia zostały wykonane w dokładnie tym samym miejscu, o tej samej porze, przy dokładnie takich samych ustawieniach aparatu. W momencie robienia zdjęć wszystkie inne światła samochodu pozostawały wyłączone. Reflektory były trzymane około metr nad ziemią i zostały ustawione „na oko”. Jeśli natomiast chodzi o zdjęcia obudów, to zobaczycie tam 5-złotową monetę. To tak dla uzmysłowienia rozmiarów.


Pierwszy sprawdzany reflektor to typowa, podłużna belka LED o długości 52,5 centymetra (21 cali). Mamy tutaj czterdzieści diód Osram Opto Semiconductors, ustawionych w dwóch rzędach. Strumień świetlny liczy maksymalnie 10 800 lumenów, a moc porównywalna jest z żarówkowymi 120 watami. Rzeczywisty pobór prądu jest jednak kilkukrotnie mniejszy, co typowe dla świateł diodowych.

Zdjęcia:

Kolejna propozycja to podłużna belka LED o długości 30 centymetrów (12 cali). Jest ona wyposażona w dwadzieścia cztery diody Osram Opto Semiconductors, również ustawione w dwóch rzędach. Reflektor osiąga maksymalnie 6480 lumenów, a moc można porównać z żarówkowymi 72 watami.

Zdjęcia:

Reflektor LED wcale jednak nie musi być podłużną belką. Można wybrać konstrukcję o bardziej klasycznym, okrągłym kształcie, przypominającym zwykły reflektor żarówkowy. Może być to nawet reflektor w chromowanej obudowie, dopasowany pod tym względem do orurowania.

A oto jeden z przykładów, w formie okrągłej lampy o średnicy około 10 centymetrów (4 cale). Jest ona wyposażona w pięć diód marki Cree, mocą porównywalnych z żarówkowymi 50 watami. Światło ma maksymalnie 3500 lumenów.

Zdjęcia:

Nieco większa opcja to reflektor kwadratowy, z 17,5-centymetrowymi bokami (7 cali). Podobnie jak przy światłach okrągłych, obudowa może być czarna lub chromowana. Konstrukcja to natomiast osiem diód LED, również marki Cree. Moc można porównać z żarówkowymi 80 watami, przy maksymalnie 5600 lumenach.

Zauważcie, że poniższe zdjęcie prezentuje działanie tylko jednego egzemplarza. Montując więc dwie takie lampy, możemy osiągnąć naprawdę imponujący efekt.

Zdjęcia:

A oto prawdziwy reflektor-gigant, okrągły o średnicy niemal 22,5 centymetra (9 cali). Konstrukcja jest nietypowa, jako że zawiera diody dwóch rodzajów: dziesięć 5-watowych oraz dwie 10-watowe, wszystkie marki Cree. Mamy tutaj też dodatkową funkcję światła postojowego, bardzo lubianą przez kierowców ciężarówek. Moc światła dalekosiężnego można porównać z 65 watami, postojowe osiąga 3 waty, a do tego dochodzi maksymalnie 6500 lumenów. Ponadto w zestawie jest też plastikowa pokrywa.

Zdjęcia:

Dla porównania zamieszczam jeszcze fotografię fabrycznych drogowych świateł mojego samochodu, wyposażonego w żarówki HB3. Przyznacie, że jest różnica…

Zdjęcie: