Gwałtowny wzrost cen, a może nawet niedobór paliw? Do lutego ma być spokojnie

Od rana do Polski docierają informacje z Węgier, gdzie rząd wydał w nocy informację o zniesieniu limitów cen na stacjach, obowiązujących już od listopada 2021 roku. Decyzję tę tłumaczy się kryzysem paliwowym w kraju, wywołanym między innymi przez nowe unijne sankcje, od poniedziałku ograniczające import rosyjskiej ropy naftowej. Czy natomiast ta historia powinna wzbudzać obawy wśród polskich przewoźników, będąc zapowiedzią problemów także w naszym kraju i w całej Europie?

Jak wyjaśniają eksperci z biur maklerskich Reflex oraz XTB, cytowani przez „Business Insider” oraz „Money.pl”, w najbliższych tygodniach prawdopodobnie obejdzie się bez paraliżu paliwowego, a nawet bez kolejnych wzrostów cen. Aż do końca stycznia w unijnych portach morskich będzie można bowiem rozładowywać ropę dostarczoną z Rosji tankowcami, a do początku lutego Unia będzie też dopuszczała import z Rosji gotowych paliw.

Niemniej początek 2023 roku faktycznie może przenieść zmiany na stacjach. Szczególnie dotkliwy ma okazać się zakaz importu wspomnianych już paliw gotowych, a więc ceny paliw mogą wystrzelić w górę zwłaszcza na przełomie stycznia i lutego. Biuro maklerskie Reflex zapowiedziało tutaj na nawet 8 złotych za litr benzyny, a więc przy utrzymaniu obecnych proporcji olej napędowy mógłby oscylować nawet wokół 9-10 złotych za litr. Z tym jednak zastrzeżeniem, że zakłada się już tutaj powrót pełnego, 23-procentowego VAT-u na paliwo, który dla przewoźników będzie zmianą tak naprawdę nieodczuwalną.

Więcej o powrocie pełnego VAT-u: Wraca pełen VAT na paliwo – użytkownicy ciężarówek znowu odliczą 23 procent