Gdy mijasz się 625-konnym Actrosem z Mercedesem LP333 – to iście wyjątkowy model

W nawiązaniu do tekstu:

Co napędzało rozwój ciężarówek przed normami Euro – kluczem były konie na tonę

Minięcie się na trasie z Mercedesem LP333 to jak spotkanie prawdziwej legendy transportu. To samochód iście wyjątkowy pod względem konfiguracji, stworzony z myślą o bardzo krótko obowiązujących przepisach, a w tym konkretnym egzemplarzu też wspaniale zachowany. Choć więc zdjęcie nie jest najlepszej jakości, postanowiłem je opublikować.

Czytelnik Marcin wykonał tę fotografię z kabiny swojego Mercedesa Actrosa czwartej generacji, w specjalistycznej wersji 3363, przeznaczonej do transportu ponadnormatywnego. Gdy więc obok przejechało LP333, na trasie minęły się dwa Mercedesy z około 60-letnią różnicą wieku. Ten nowszy miał pod kabiną 625-konny silnik, turbodoładowany, 15,6-litrowy i połączony ze zautomatyzowaną skrzynią biegów. W tym starszym pracowała jednostka 10,8-litra, wolnossąca, spięta z zaledwie 6-biegowym manualem i rozwijająca moc 199 KM. To porównanie mówi samo za siebie, a trzeba przy tym zaznaczyć, że w swoim czasie LP333 był maszyną naprawdę wysokiej klasy, jedną z najcięższych dostępnych na rynku.

Ten sam egzemplarz na innych zdjęciach:

Wszystko to odnosi się do przepisów, które obowiązywały w Niemczech tylko przez 4 lata, w okresie 1956-1960. Wprowadzono wówczas naprawdę drastyczne ograniczenie DMC ciężarówek, w związku z którymi większość pojazdów nie mogła przekraczać marnych 24 ton. Był tylko jeden wyjątek, w postaci konfiguracji pięcioosiowych, w których ciężarówka była pojazdem trzyosiowym, a o tego dochodziła dwuosiowa przyczepa. Taki zestaw mógł ważyć 32 ton, ale rodził się przy tym poważny problem – trzyosiowe podwozia same w sobie były bardzo ciężkie i niepraktyczne, jako że nie było wówczas takich wynalazków jak wleczone osie skrętne lub podwieszane. I dlatego też Mercedes-Benz postanowił stworzyć pojazd, który będzie mógł pracować w 32-tonowych zestawach, a przy tym będzie doskonale zwrotny i wyposażony w napęd na tylko dwa koła.

Tak powstał model LP333, wprowadzony do sprzedaży w 1958 roku. Posiadał on trzy osie, lecz przy tym aż dwie były osiami kierowanymi, umieszczonymi w przedniej części pojazdu, natomiast z tyłu znajdowała się pojedyncza oś napędowa. Wyglądało to może dosyć pokracznie, choć w połączeniu z dwuosiową przyczepą zapewniało imponującą jak na owe czasy ładowność, wynoszącą 20 ton. Dodatkowo, by pojazd był jeszcze bardziej efektywny, zastosowano w nim układ z silnikiem pod kabiną, a także fabryczną kabinę sypialną, oferowaną nawet z dwoma łóżkami. W ten sposób powstała więc maszyna idealnie skrojona do transportu dalekobieżnego, tak naprawdę dopiero rodzącego się w ówczesnej Europie. A przy okazji trzeba było też zastosować silnik, który był jedną z najmocniejszych jednostek swojego okresu. Pojazd podlegał bowiem pod kolejne nowe przepisy (wprowadzone w 1958 roku), według których na każdą tonę DMC musiało przypaść co najmniej 6 KM. W 32-tonowym zestawie wymagano więc 192 KM, co model LP333 spełniał z nawet 7-konnym zapasem.

Przykładowe zdjęcia wnętrza LP333:

 

Już w 1960 roku Niemcy poluzowali swoje tonażowe restrykcje, pozwalając na 32-tonowe DMC w bardziej konwencjonalnych zestawach. Dlatego też model LP333 w tempie ekspresowym stracił na popularności. Już w 1961 roku wycofano go z oferty, budując łącznie 1833 egzemplarzy, w tym zaledwie 354 w ostatnich miesiącach.

Dzisiaj model Mercedes-Benz LP333 jest wspaniałym klasykiem i pamiątką po nietypowych przepisach. Dlatego też niemiecki producent posiada ten model w swoich oficjalnych, muzealnych zbiorach. Niebieski egzemplarz ze zdjęć to właśnie ten należący do muzeum, więc w momencie wykonania fotografii najwyraźniej wykonywał on jakiś historyczny przejazd po autostradzie.

Widok na układ jezdny modelu LP333: