Gąsienicowy Star 20 na podwoziu z Opla – zapomniany prototyp do ciągania haubic

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Temat polskich prototypów motoryzacyjnych, choć często poruszany w mediach, nadal stanowi obszar pod wieloma względami niezbadany. Nadal istnieją przy tym pojazdy, o których wiemy bardzo niewiele. Za doskonały przykład takiego tworu może być posłużyć półgąsienicowy ciągnik artyleryjski SG-10, czyli prototypowy Star 20 wyposażony w układ jezdny rodem z pojazdów opancerzonych.

Pojazd półgąsienicowy to nic innego jak samochód bądź ciężarówka, w której tylną oś (lub osie) napędową zastąpiono gąsienicami. Autorem tej technologii jest francuski inżynier Adolphe Kégresse, który w latach 1906-1916 pracował dla rosyjskiego cara Mikołaja II. Pierwszy pojazd tego typu został zbudowany w roku 1909 (według innych źródeł w 1911 roku), a przez następne lata Kégresse przerabiał w ten sposób luksusowe samochody marki Packard oraz Rolls-Royce, przeznaczone specjalnie dla monarchy. Koniec tej współpracy nastąpił gdy Rosji wybuchła rewolucja bolszewicka, a francuski inżynier powrócił do swojej ojczyzny. W międzyczasie zaprzyjaźnił się z André Citroënem, który zaczął stosować półgąsienicowy układ jezdny w swoich samochodach oraz ciężarówkach wojskowych popularyzując go tym samym w innych częściach świata.

Pierwszą z nich były transportery opancerzone, takie jak np. amerykański M2 Half Track Car (termin Half Track obecnie często używany jest wobec wszystkich „półgąsienicówek”), czy niemiecki Sd.Kfz.251. W drugim przypadku mówiliśmy natomiast o tak zwanych ciągnikach artyleryjskich, czyli specjalnych pojazdach przeznaczonych, jak sama nazwa wskazuje, do holowania artylerii. W tej roli wykorzystywano m.in. Opla Blitza w wersji Maultier (oznaczenie Sd.Kfz. 3a).

M2 Half Track Car:

Opel Blitz Maultier:

Polskie doświadczenia w zakresie eksploatacji pojazdów półgąsienicowych sięgają początku lat 20-tych, kiedy to we Francji zakupiono partię podwozi Citroen-Kegresse model B2. W latach 30-tych półgąsienicowe ciężarówki budowano na bazie ciężarówek marki Polski Fiat, natomiast tuż po II Wojnie Światowej podobnie uczyniono ze Starem. Historia ta zaczyna się w 1948 roku, kiedy to w starachowickiej Fabryce Samochodów Ciężarowych zaczęto wytwarzać Stara 20. Cywilna premiera nie umknęła uwadze władzom wojskowym, które zamierzały wykorzystać ciężarówkę także do celów militarnych. Ponownie powrócono do koncepcji posiadania półgąsienicowych ciągników artyleryjskich wzorowanych na niemieckich Oplach Maultierach oraz radzieckich ZiS-ach 42 oraz GAZ-ach 60. Wkrótce terenie Zakładów Doświadczalnych zlokalizowanych w Ursusie rozpoczęto przebudowę cywilnej ciężarówki na tego typu pojazd.

Standardowy Star 20:

Star 20 w wersji SG-10:

W praktyce ciężarówka ta była swego rodzaju polsko-niemieckim składakiem, w którym bazę stanowił cywilny Star 20 i do którego dołożono tylny układ jezdny z gąsienicami przeniesiony wprost ze wspomnianego Opla Blitza w wersji Maultier. Chodziło głównie o zaoszczędzenie pieniędzy oraz czasu i to ostatnie z pewnością się udało bowiem już we wrześniu 1949 przedprototypowy ciągnik był gotowy do wstępnych testów. Przeszedł je pozytywnie, wobec czego na początku 1952 roku Wojskowa Stacja Doświadczalno-Badawcza Sprzętu Motoryzacyjnego opracowała i wysłała do Biura Konstrukcyjnego Przemysłu Motoryzacyjnego dokumentację techniczną pojazdu który ostatecznie otrzymał nazwę SG-10. W dokumencie tym zlecono m.in. opracowanie trzech prototypów, które zostały ukończone już w grudniu tego samego roku.

Do napędu SG-10 wykorzystano ten sam benzynowy, który można było spotkać w standardowej „20-tce”. Był to 4,2-litrowy 6-cylindrowy motor o oznaczeniu S42. Choć dane techniczne wskazują, iż w wojskowej wersji miał 93 KM mocy, podczas gdy odmiana cywilna miała 85 KM. Inaczej wyglądały też parametry półgąsienicowego pojazdu. Na pusto ważył on aż 5100 kilomgramów, a jego ładowność wynosiła od 2 (w terenie) do 2,5 tony (na drodze utwardzonej), podczas gdy zwykły Star 20 ważył niecałe 3,4 tony i mógł zabrać 3,5 tony ładunku. Zastosowanie gąsienic drastycznie obniżyło również prędkość: SG-10 rozwijał maksymalnie 30 km/h i to na drodze utwardzonej. W terenie ta wartość spadała do zaledwie 10 km/h. Na plus jednak należało zaliczyć znacznie lepsze właściwości terenowe: wojskowy prototyp był zdolny do pokonywania wzniesień o kącie do 23 stopni, oraz do brodzenia w wodzie o głębokości do 0,7 metra. Jeśli natomiast chodzi o główne zastosowanie, to było nim holowanie dział o kalibrze powyżej 100 mm.

Prototyp SG-10 w docelowym użytku:

Star 66/660:

Próby prototypów ostatecznie zakończono latem 1954 roku, a sam ciągnik oceniono pozytywnie. Ostatecznie jednak żaden z egzemplarzy nie trafił do regularnej służby w wojsku, co wynika z postępu, który poczyniono w rozwoju kołowych pojazdów terenowych. W toku badań okazało się bowiem, że przygotowany przez FSC, seryjny i całkowicie kołowy Star 66 oferuje lepsze osiągi oraz zdolności terenowe niż SG-10, a jednocześnie może być wykorzystywany w roli ciągnika artyleryjskiego. Także w innych armiach na całym świecie powoli zaczęto odchodzić od koncepcji pojazdów półgąsienicowych. Do holowania artylerii zaczęto wykorzystywać albo ciężarówki w pełni kołowe, albo wyspecjalizowane konstrukcje o typowo gąsienicowej konstrukcji (w Polsce rolę tą pełnił np. Mazur D-350 zbudowany na podwoziu czołgu T-54). Z czasem także sama artyleria holowana stała się przeżytkiem, zastąpionym przez artylerię samobieżną posiadającą własny układ jezdny.

Dalsze losy prototypów SG-10 nie są mi niestety znane. Nie znalazłem również większej ilości zdjęć oraz dokładniejszych danych technicznych. Choć istnieje duża szansa, że wkrótce  ujrzymy jeden działający egzemplarz. Grupa entuzjastów znanych jako Bulldog Service jest  w trakcie budowania takiego pojazdu, wykorzystując podzespoły z Opla Blitza oraz z nieco nowszego Stara 25. Już jesienią ubiegłego roku można było zobaczyć pierwsze efekty, uwiecznione na poniższych zdjęciach. Jest też film, dostępny tutaj.