Europejsko-amerykańska Nikola Tre na testach w nowej wersji wodorowej

Akumulatorowy wariant Nikoli Tre zaczął już trafiać do klientów. Inauguracja dostaw miała miejsce w połowie grudnia, o czym pisałem w artykule zatytułowanym Nikole Tre ruszyły do pracy na kontenerach – przesiadka z Freightlinera do kabiny Iveco. A teraz będzie mowa o kolejnej wersji, którą przygotowuje się do premiery z zasilaniem wodorowym.

Wodorowa odmiana również wykorzystuje kabinę Iveco S-Way i choć za tylnymi spojlerami ma specjalną „wieżę”, mieszczącą zestaw zbiorników z wodorem. Ogniwa będą wytwarzały z tego wodoru energię, a ta następnie zasili silniki elektryczne. Dzięki temu zasięg ma być znacznie większy niż wariancie akumulatorowym, a zamiast kilkugodzinnego postoju pod ładowarką wystarczy kilkanaście minut tankowania wodoru.

Jak na razie najdłuższy pokonany bez tankowania zasięg to 350 mil, czyli 560 kilometrów. Zbiorniki nie były po tym jednak zupełnie puste, więc na pewno da się osiągnąć wyższy wynik. Przeprowadzano też udane próby tankowania wodoru pod ciśnieniem 700 barów. Odbyło się to w amerykańskiej siedzibie Nikoli, w Phoenix, w stanie Arizona, a trasa prowadziła do Kalifornii. Choć podkreślam, że produkcja pojazdu nadal odbywa się w Niemczech, w fabryce Iveco, w mieście Ulm na zachodzie kraju.

Dla niezorientowanych dodam, że Nikola Tre to pojazd o niespotykanym od lat charakterze. Mamy tutaj do czynienia z ciężkim ciągnikiem siodłowym na zarówno amerykański, jak i europejski rynek. Nawet kierowcy z Ameryki mają zasiadać w kabinie z Europy, dostawcą elektrycznych silników jest koncern Fiat, wspomnianą produkcję ulokowano w Niemczech, a jednocześnie nad wszystkim czuwają amerykańscy inżynierowie. Wszystko to wynika z faktu, że Iveco przejęło część udziałów w Nikoli, swoim podzespołami ułatwiając nowej marce wejście na rynek.