48-metrowy bombowiec przejechał 1600 km na ciężarówce – B-52 na drogach

Po czterech miesiącach przygotowań i oszacowaniu łącznych kosztów na 2,8 miliona dolarów (11,5 miliona złotych), po amerykańskich drogach przejechał wyjątkowo symboliczny transport ponadgabarytowy. Na naczepie umieszczono 61-letni bombowiec Boeing B-52 Stratofortress, w okresie Zimnej Wojny będący jednym z podstawowych elementów amerykańskiego systemu „odstraszania nuklearnego”.

Transportowany egzemplarz pozostał w czynnej służbie w latach 1961-2008. Faktem też jest, że to zaawansowana wiekowo konstrukcja, gdyż pierwsze B-52 zostało oblatane dokładnie 70 lat temu, w 1952 roku. Omawiany transport nie prowadził jednak do muzeum, ani tym bardziej na cmentarzysko samolotów. Zamiast tego maszynę wieziono do producenta, by poddać ją tam do modernizacji i przygotować na zupełnie nowe życie. Jak się bowiem pokazuje, pomimo upływu wspomnianych siedmiu dekad, B-52 nadal ma przed sobą przyszłość. 

Cały zestaw na autostradowym wiadukcie:

Amerykańska armia chce stosować te samoloty co najmniej do 2050 roku, a transportowany egzemplarz ma być pierwszym do tego celu dostosowanym. Dlatego też przewóz drogami był przedsięwzięciem dużej wagi, maszyna absolutnie nie mogła ulec uszkodzeniu, a demontaż elementów był możliwy tylko w zakresie przewidzianym przez producenta. Maszyna dalej liczyła więc 48 metrów długości i wraz z naczepą zajmowała dwa pasy ruchu.

Od miejsca dotychczasowego składowania samolotu, do zakładów Boeinga w mieście Oklahoma, było około 1000 mil, więc jakieś 1600 kilometrów. Cały ten dystans pokonano drogami, przy użyciu niepozornego, niewielkiego ciągnika marki Freightliner. Zdarzało się, że co 5 mil (8 kilometrów) ciężarówka zatrzymywała się przy krawędzi jezdni, by przepuszczać zator złożony z innych samochodów. Z tego też powodu przejechanie 50 mil (80 kilometrów) potrafiło zająć ponad 6 godzin. Oczywiście nie obyło się też bez demontowania znaków, czy udziału kilku pojazdów pilotujących. Te ostatnie stale sprawdzały dostępność wystarczającej skrajni, mając na zderzakach zamontowane specjalne tyczki. Przy drogach regularnie zbierali się też weterani, którzy służyli na takich maszynach przez kilka ostatnich dekad. Trzeba tutaj bowiem pamiętać, że B-52 trafiło do służby jeszcze przed wojną w Wietnamie.

A dlaczego samolot nie pokonał tego dystansu po prostu na skrzydłach? Okazało się to kwestią rachunku ekonomicznego. Taniej było wydawać 2,8 miliona dolarów na transport drogowy niż przygotować do ponownego lotu maszynę, którą wycofano z użytku w 2008 roku.

Jedno z wielu skrzyżowań na trasie: