Europejski ciągnik wrasta w ziemię w Kanadzie – historia pewnej Scanii serii 4 Topline

Wyobraź sobie, że turystycznie trafiasz do Kanady. Zwiedzasz wschodnią prowincję Nowy Brunszwik, pełną starych miasteczek, rybackich portów i malowniczych krajobrazów. A gdy przejeżdżasz przez miejscowość Fredericton, położoną ledwie 100 kilometrów od granicy Stanów Zjednoczonych, nagle stajesz jak wryty.

Twoim oczom ukazuje się absolutnie swojski widok. Mógłbyś spodziewać się na obrzeżach któregoś z polskich miast, gdzieś na skandynawskiej prowincji, czy po prostu gdziekolwiek w Europie. Pod Kielcami, pod Oslo, pod Hamburgiem lub pod Budapesztem, ale na pewno nie w Kanadzie. Oto bowiem ktoś wrasta w ziemię Scanię serii 4 z początku produkcji, wyposażoną w stary wzór atrapy chłodnicy, kabinę Topline i skandynawski zbiornik paliwa.

Jak się okazuje, Scania nie dotarła do Kanady przypadkiem. Ściągnął ją tam imigrant z Niderlandów, którzy prowadzi w Kanadzie działalność transportową. Konkretnie mowa o bohaterze tego artykułu, który zasłynął z jeżdżenia po Kanadzie Scanią serii R. Mężczyzna miał podobno dość kiepskiej jakości amerykańskiego sprzętu, brakowało mu silników V8, a przy tym oczekiwał lepszych właściwości jezdnych. Ściągnął więc sobie Scanię aż do Kanady i – jak się okazało – zrobił to większej ilości egzemplarzy.

Poza swoją zieloną R-ką z samego początku produkcji, miał sprowadzić także dwa egzemplarze serii 4. Pierwszy z nich został pięknie odnowiony i sprzedany innemu mieszkańcowi Kanady, służąc dzisiaj w zwykłym transporcie. Drugiego przeznaczono zaś na „dawcę”, został on już częściowo rozebrany i stoi po prostu w ogrodzie. Stąd też wyjątkowy widok, który na tle europejskiego krajobrazu tak bardzo zaskakuje.

Zdjęcie nadesłał mi Czytelnik Przemysław, który zajmuje się w Kanadzie logistyką i w ten sposób miał okazję poznać właściciela omawianych Scanii.

Fredericton na mapie: