Podobno kierowcy samochodów elektrycznych praktycznie nie muszą przejmować się fotoradarami. O tak nietypowej luce w prawie poinformował portal „Puls Biznesu”, a posiadacze aut elektrycznych tylko to potwierdzają.
Problemem ma być centralny rejestr pojazdów, znany pod skrótem CEPiK. Gdy wyszykujemy w nim samochodów elektrycznych, auta te określone są jako pozbawione legalnej rejestracji. Przy danych technicznych nie ma bowiem żadnej pojemności silnika i system postrzega to jako błąd.
Procedura wystawiania mandatów z fotoradarów bazuje na automatycznym wyszukiwaniu w CEPiK. Wyjątkiem są jedynie sytuacje, w których dane pojazdu weryfikowane są ręcznie. Może to nastąpić na przykład w momencie, gdy fotografia prezentuje dwa samochody obok siebie.
Teoretycznie na taki błąd może zareagować po prostu przykładny funkcjonariusz. Nie od dziś jednak wiadomo, że Główny Inspektorat Transportu Drogowego – zajmująca się fotoradarami – cierpi na chroniczny nadmiar pracy. Dlatego też mandaty dla aut elektrycznych mają zdarzać się wyjątkowo rzadko, a wręcz niemal wcale.
Na zdjęciu: Iveco Daily Electric opisywane tutaj