Cysterna w formie pastylki, z mikrofonem przy silniku i głośnikiem do zmiany biegów

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Nie da się ukryć, iż przy projektowaniu współczesnych pojazdów ogromną rolę odgrywa kwestia  aerodynamiki. Choć opływowe kształty najczęściej kojarzone są z czasami bardziej współczesnymi, tak naprawdę pierwsze „przymiarki” w tej kwestii miały miejsce już 90 lat temu. Wtedy to niezwykle popularny stał się nurt streamline, który zakładał nadawanie niemalże każdemu przedmiotowi codziennego użytku gładkich zaokrąglonych linii. To właśnie na fali tej mody powstały takie kultowe konstrukcje jak np. Tatra 77, czy też zaprojektowany w międzywojennej Polsce superszybki parowóz Pm36-1. Oczywiście tego typu wzornictwo stosowano również w ciężarówkach, a jednym z najciekawszych przykładów użytkowego streamlinera jest niezwykle nowoczesna amerykańska cysterna, o której opowiem w poniższym artykule. Będzie to też pojazd wyjątkowy z jeszcze jednego powodu, za sprawą specjalnego systemu przekazywania dźwięku.

Tatra 77:

Pm36-1:

Nasza historia zaczyna się w latach 30-tych XX wieku, kiedy to amerykańskie przedsiębiorstwa paliwowe próbowały zachęcić obywateli do ogrzewania swoich domostw przy użyciu produktów ropopochodnych. Aby osiągnąć ten zamiar rozpoczęto szereg przedsięwzięć reklamowych, mających promować poszczególne firmy z sektorami  petrochemicznego. Do tej grupy należał również pochodzący z Teksasu koncern Texaco, który w tym celu wprowadził szereg zmian wizerunkowych, obejmujących m.in. zaprojektowanie nowego loga, przebudowanie istniejących stacji benzynowych, czy też ubranie pracowników w eleganckie, białe mundury. Najwyraźniej jednak kierownictwo uznało, iż to za mało, dlatego też zdecydowano się na jeszcze jeden nowy element. Elementem tym miała być flota niezwykle nowoczesnych, wręcz futurystycznie wyglądających cystern.

Człowiekiem odpowiedzialnym za wizualny aspekt całego przedsięwzięcia był Norman Bel Geddes, projektant teatralny i przemysłowy, który specjalizował się w aerodynamice. Postać ta odpowiedzialna była za wiele ciekawych projektów, które obejmowały m.in. samochód osobowy w kształcie kropli, czy też wizję miasta przyszłości nazwanego Futurama: ta ostatnia instalacja zainspirowała z resztą reżyserów popularnego serialu animowanego o takiej samej nazwie. Bazy dla ciężarówki dostarczyła natomiast marka Diamond T, dzisiaj już nieistniejąca, ale w owym czasie ciesząca się ogromną popularnością.

W ten oto sposób w styczniu 1933 roku  na drogi wyjechał pierwszy Texaco Doodlebug (zwany też Diamond T Doodlebug), który był ciężarówką ze wszech miar wyjątkową . Przede wszystkim ogromne wrażenie robiło niezwykle aerodynamiczne jednobryłowe nadwozie o kształcie gigantycznej pastylki, które idealnie wpisywało się we wspomniany we wstępie nurt streamline. Niezwykła stylistyka Doodlebuga wiązała się też z wprowadzeniem bardzo nowoczesnego elementu w postaci giętych szyb przednich: to ostatnie rozwiązanie zaczęto stosować na masową skalę dopiero w latach 50-tych, a więc 20 lat później! Nie mniej imponująco przedstawiały się również wymiary całej cysterny, które bez wątpienia można było określić mianem kompaktowych: choć opisywana ciężarówka miała 7,9 metra długości i 2,3 metra szerokości, tak jej wysokość liczyła zaledwie 1,8 metra, co sprawiało, iż była tylko odrobinę wyższa od ówczesnych samochodów osobowych. Równie nietypowo przedstawiał się również niezwykle krótki rozstaw osi, wynoszący tylko 3,5 metra, oraz kabina mocno wysunięta przed przednie koła. To ostatnie rozwiązanie nie tylko poprawiało manewrowość, ale także  pozwoliło uzyskać bardzo dobre wyważenie, gdzie 55% masy znajdowało się na przodzie, natomiast pozostałe 45% na tyle. To niezły wynik, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, iż każdy Doodlebug zabierał aż 1500 galonów (prawie 5700 litrów) paliwa.

Jednak futurystyczna stylistyka była zaledwie początkiem ciekawych rozwiązań jakie oferował Texaco Doodlebug. Przede wszystkim bardzo nisko osadzona kabina wymusiła na konstruktorach zastosowanie dosyć nietypowego układu w którym 6-cylindrowy silnik marki Hercules został przeniesiony na sam tył ciężarówki. Dostęp do niego odbywał się przez umieszczoną na górze pokrywę, choć istniała także opcja szybkiego demontażu całej części „ogonowej”, dzięki czemu stosunkowo łatwo można było w razie potrzeby wyjąć cały motor. Znacząco ułatwiało to prowadzenie wszelkiego rodzaju prac serwisowych, aczkolwiek umieszczenie silnika z tyłu spowodowało pewien dosyć nietypowy problem. Chodziło o to, iż podczas jazdy kierowca zwyczajnie nie słyszał pracy jednostki napędowej, przez co trudno było mu dobrać odpowiedni bieg. W czasach, gdy pracę wykonywało się w dużej mierze „na słuch”, operując niezsychronizowaną skrzynią i silnikiem o małym zakresie użytecznych obrotów, była to naprawdę poważna przeszkoda. Oczywiście początkowo chciano to rozwiązać przy użyciu obrotomierza, jednak przy dostępnych wówczas technologiach pojawił się kolejny problem, w postaci zbyt dużej odległości między silnikiem a pulpitem kierowcy. Ostatecznie sięgnięto więc po naprawdę nietypowy system, który polegał na… montażu mikrofonu w komorze silnika! Rzeczony mikrofon został połączony z głośnikiem umieszczonym w kabinie kierowcy, dzięki czemu wiedział on kiedy należy wrzucić następny bieg i jak operować sprzęgłem. Oczywiście można tutaj zastanawiać się nad sensem tego bądź co bądź nieco przekombinowanego rozwiązania, jednak nie da się ukryć, iż także pod tym względem Texaco Doodlebug znacząco wyprzedził swoje czasy, bowiem obecnie systemy odtwarzania dźwięków silnika z głośników stosowane są w niektórych autach sportowych, by dać kierowcy więcej emocji. Jak więc widać Amerykanie wpadli na podobny pomysł już 90 lat temu.

Jeśli chodzi o ogólną mechanikę to na ten temat zachowało się niewiele informacji. Tak jak wspomniałem wcześniej źródłem napędu był 6-cylindrowy silnik marki Hercules, jednak nie wiadomo dokładnie jaki był to dokładnie model i ile mocy generował. Motor połączony został z 4-biegową skrzynią manualną, która sterowana była za pomocą układu pneumatycznego. I tak naprawdę to wszystko co udało mi się w tej kwestii „wygrzebać”.

Równie niewiele wiadomo także na temat dalszej historii Doodlebuga. Dostępne źródła potwierdzają jedynie, iż  do 1934 roku zbudowano łącznie 6 egzemplarzy tej niezwykłej cysterny. Każda z nich pomalowana została w przyciągający uwagę czerwony lakier, a nadwozia ozdobiły ogromne litery układające się w nazwę koncernu. Analizując dostępne zdjęcia można stwierdzić iż były one przez pewien czas wykorzystywane do normalnej pracy, jednak po wszystkim zostały najprawdopodobniej zezłomowane, przez co do dnia dzisiejszego nie ostała się ani jednak sztuka. Wielka szkoda, bowiem taki pojazd z pewnością byłby dzisiaj niezwykle wartościową pamiątką po tych niezwykłych czasach.

Na zakończenie warto dodać, iż także australijski koncern British Australian Petroleum Company stosował aerodynamiczne cysterny które wyglądały praktycznie tak samo jak opisywany Texaco Doodlebug. Na ten temat jednak nie ma praktycznie żadnych informacji nie licząc kilku archiwalnych zdjęć.

Egzemplarz wyprodukowany dla BAP: