Autor tekstu: Krystian Pyszczek
Jeśli szukacie smartfona do średnio wymagającego użytku, firma Samsung może zaoferować Wam modele F13, F23 oraz F42. Jeśli natomiast ktoś potrzebuje bardzo mocnej wywrotki, nadającej się do ciężkiej pracy, wówczas powinien zainteresować się Samsungami F90 i F2000. Tak dobrze czytacie: w przeszłości Samsung sprzedawał także ciężarówki, a ich historia to świetny materiał na dłuższy artykuł. I tak się akurat składa, iż takowy artykuł właśnie dla Was przygotowałem.
Choć Samsung niemal od samego początku był korporacyjnym gigantem, który poza elektroniką zajmował się nawet przemysłem chemicznym i budowlanym, przez długie lata firma ta uparcie wstrzymywała się od produkcji jakichkolwiek samochodów. Ten stan rzeczy zmienił dopiero pewien śmiały biznesmen. Mowa tu o Panu Lee Kun-hee, wieloletnim pracowniku tego przedsiębiorstwa, który prywatnie był ogromnym miłośnikiem motoryzacji i kolekcjonerem rzadkich aut. Mężczyzna ten przez długie lata mocno forsował ideę utworzenia motoryzacyjnego działu Samsunga , gdyż w jego opinii był to jedyny sposób nawiązania równorzędnej konkurencji z innym koreańskim gigantem, a mianowicie koncernem Hyundai. Pomysł ten był jednak odrzucany przez kierownictwo aż do 1987 roku: wówczas to Pan Lee Kun-hee zasiadł w fotelu prezesa całej Grupy Samsung, co oznaczało, iż droga do realizacji jego śmiałych zamiarów stanęła otworem.
Była to jednak droga mocno wyboista. Wątpliwości co do planów nowego szefa wyrażali przede wszystkim sami współpracownicy, którzy uważali całe działanie za pochopne. W przygotowanym przez siebie eseju Lee Kun-hee jednak uspokajał: „Studiowałem przemysł motoryzacyjny bardziej niż ktokolwiek inny i spotkałem wielu ludzi. Czytałem i prenumerowałem prawie wszystkie czasopisma motoryzacyjne na całym świecie i poznałem prawie wszystkich dyrektorów i techników wiodących światowych producentów samochodów. Nie zacząłem tego spontanicznie, ale dokładnie wszystko przygotowywałem i badałem przez 10 lat”. Dodatkowo przysłowiowe kłody pod nogi Samsungowi rzucały także inne firmy, a nawet koreański rząd, które obawiały się nadmiernej konkurencji, oraz marnowania zasobów i przesycenia rynku. Jednak i na to znaleziono sposób: sprytny Koreańczyk postanowił zacząć swój motoryzacyjny biznes od ciężarówek. Czemu? Cóż, był to wynik znalezienia odpowiedniej dziury w prawie. Pan Lee Kun-hee zadeklarował, iż pojazdy użytkowe, będą wytwarzane przez istniejący już dział Samsung Heavy Industries, zajmujący się budową ciężkiego sprzętu budowlanego. Tym samym prezes tłumaczył się, iż w takim wypadku nie ma mowy o wchodzeniu na całkowicie nowy rynek motoryzacyjny, tylko dywersyfikację, czyli zróżnicowane już istniejącego sektora działalności. Innymi słowy: w myśl regulacji ciężarówki Samsunga nie były traktowane jako pojazdy samochodowe, a sprzęt budowalny.
Samsung SM510:
Najwyraźniej takie tłumaczenie przekonało władze i tym oto sposobem w 1994 roku Samsung rozpoczął działalność w sektorze ciężkiej motoryzacji. Jako że koreański gigant nie miał nigdy doświadczenia w projektowaniu samochodów od podstaw, postanowiono nawiązać ścisłą współpracę z japońskim Nissanem, od którego kupowano licencje na gotowe modele. Tym oto sposobem powstała pierwsza ciężarówka Samsunga będąca po prostu licencyjną wersją ciężarowego Nissana Big Thumb. Samsung SM, bo taką nazwę nosił ten pojazd, występował w dwóch podstawowych wariantach: pierwszy z nich czyli SM510, posiadał wolnossące 17-litrowe V8 o mocy 340 KM, natomiast większy SM530 mógł pochwalić się mocą na poziomie 370 KM uzyskiwaną z motoru 18-litrowego. Co więcej także w tym drugim przypadku mieliśmy do czynienia z V8 bez doładowania. Tak nietypowa konfiguracja wynika z tego, iż Japończycy, od których Samsung kupował silniki, dosyć późno przekonali się do turbosprężarek, dlatego też przez długi okres sprzedawano tam jednostki o ogromnych pojemnościach mających zrekompensować ich brak. Zjawisko to doskonale opisał Filip w artykule Niewielka ciężarówka Isuzu z 30-litrowym silnikiem bez turbiny – w latach 97-03 to trafiło do klientów!
Wersje specjalistyczne:
Oczywiście zgodnie z umową opisywane ciężarówki traktowane były w koncernie jako sprzęt budowlany, dlatego trudno było mówić o nich jako o pojazdach do transportu dalekobieżnego. Tym samym Samsungi SM przeznaczone były głównie do specjalistycznej pracy na trasach lokalnych, a ładowność na poziomie ok 18,5 tony pozwalała na montaż różnych rodzajów zabudowy, wśród których znalazły się m.in. wywrotki czy pompy do betonu. Jednak wbrew pozorom nie była to jedyna ciężarówka w ofercie Samsunga, bowiem firma postanowiła także korzystać z europejskich doświadczeń w zakresie transportu.
O czym konkretnie mowa? Otóż w tym samym czasie gdy Nissan sprzedawał licencję na swój model Big Thumb, Samsung nawiązał również współpracę z niemieckim MAN-em. Decyzja ta wynikała najprawdopodobniej z faktu, iż w tym czasie europejskie ciężarówki były w Korei bardzo cenione: wystarczy chociażby wspomnieć o rynkowych sukcesach Scanii oraz Volvo, a jakby tego było mało, Ssangyong produkował nawet lokalną wersję Mercedesa SK. MAN postanowił pójść zatem podobną drogą, porozumiał się w Samsungiem i tak oto do Azji zaczęły trafiać 4-osiowe wywrotki zbudowane na bazie legendarnego modelu F90.
Samsung-MAN F90 przy ładowarce marki Samsung:
W przeciwieństwie do omawianych w poprzednich akapitach ciężarówek serii SM, Samsung-MAN produkowany był niemal w całości w Niemczech, a lokalne modyfikacje ograniczały się jedynie do zastosowania koreańskich skrzyń ładunkowych oraz opon. Samochody te standardowo wyposażone zostały w turbodoładowane 12-litrowe, 6-cylindrowe motory rzędowe D28 o mocy 370 KM oraz 16-biegowe skrzynie marki ZF. Ich ładowność wynosiła dokładnie 22,5 tony, co w połączeniu z ogromną niezawodnością sprawiło, iż szybko stały się niezwykle cenionymi narzędziami pracy. Warto przy tym zauważyć ogromną różnicę w ówczesnej filozofii budowania ciężarówek europejskich i japońskich – turbodoładowany MAN z o wiele mniejsze pojemności osiągał podobne wartości mocy co wolnossące Nissany.
Tyle jeśli chodzi o aspekt techniczny, czas spojrzeć na całość z perspektywy bieznesowej. Początkowo działalność Samsunga w sektorze samochodów ciężarowych była stosunkowo udana. Przygotowana z rozmachem kampania reklamowa przełożyła się na dobrą sprzedaż, a same pojazdy, bazujące na sprawdzonej zagranicznej technologii szybko zyskały sympatię użytkowników. W 1996 utworzono nawet osobny dział Samsung Commercial Vehicles: tym samym powstała wyspecjalizowana w produkcji aut użytkowych komórka, która nie miała już za wiele wspólnego z budowlaną przeszłością. Oczywiście z biegiem lat modernizowano też same ciężarówki, które z czasem bazowały na zmodernizowanych Nissanach oraz nowszych MAN-ach F2000. Poza tym koncern mógł się również poszczycić pewnymi sukcesami eksportowymi. Według odgórnie narzuconych norm, 30% całej produkcji miało trafiać na rynki zagraniczne, a jednym z największych odbiorców koreańskich ciężarówek okazała się być paradoksalnie… Japonia. Tak dobrze czytacie: japońska ciężarówka produkowana na koreańskiej licencji, trafiała do sprzedaży w Japonii! Co więcej ciężkie Samsungi zawitały podobno również do Europy: dostępne źródła wspominają, iż model SM510 oferowany był przez pewien czas w Wielkiej Brytanii.
Niestety historia ciężarowych Samsungów skończyła się niemal tak samo szybko jak się zaczęła. W 1997 roku kraje azjatyckie nawiedził potężny kryzys finansowy, który nie ominął również i Korei Południowej. Mowa o tych samych wydarzeniach, które Filip opisywał już w następującym artykule: Scania-KIA 124G 360, czyli ciągniki zbudowane na Koreę, ale jeżdżące po Europie. W tym trudnym czasie myślano nawet o sprzedaży działu Samsung Commercial Vehicles: nowym właścicielem miało być Renault, choć w tej kwestii negocjowano także z marką Volvo oraz Scanią. Ostatecznie jednak kierownictwo zrezygnowało z tych planów, a lekarstwem na wszelkie problemy miało być wprowadzenie nowego modelu będącego lekkim i tanim dostawczakiem o DMC nie przekraczającym 3,5 tony. W ten oto sposób w 1998 roku na rynku pojawił się Samsung SV110 (później znany pod nazwą Yamujin), który był licencyjną kopią japońskiego Nissana Atlasa F23.
Samsung SV110:
Początkowo wydawało się, iż decyzja o wprowadzeniu niewielkiej miniciężarówki była słuszna. Ze swoim 2,7-litrowym 85-konnym dieslem SV110 nie odstawał od swoich konkurentów, co początkowo przełożyło się na całkiem spory sukces eksportowy obejmujący 26 krajów, w tym m.in. Polskę! Tak, dobrze czytacie: na początku XXI wieku można było u nas kupić użytkowego Samsunga i to podobno nawet z lokalnego montażu! Piszę podobno, ponieważ historia ta jest dosyć słabo udokumentowana i opiera się dosłownie na jednym wpisie z 18 lipca 2001 roku opublikowanym na stronie „motofakty.pl”. Czytamy w nim, iż reprezentantem Samsung Commercial Vehicles w naszym kraju miał być polski oddział Łady. Producent obiecywał przy tym ceny zaczynające się od 39 tys. netto, 24-miesięczną gwarancję limitowaną przebiegiem 50 tys. km, oraz ładowność na poziomie 1800 kg. Dodatkowo tekst sugeruje, iż w momencie jego pisania sieć dealerska obejmowała 30 placówek na terenie całej Polski, a docelowo miało ich być aż 60. Cały projekt musiał jednak obyć się bez jakichkolwiek sukcesów, gdyż osobiście nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widział dostawczego Samsunga na żywo.
Polska broszura reklamowa Samsunga SV110:
Również w samej Korei model SV110 okazał się być kompletną klapą. Koreańscy użytkownicy szybko wykryli szereg problemów trapiących to auto, wśród których najpoważniejszy stanowiło bardzo słabe zawieszenie, które nie wytrzymywało ciężkiej pracy. Także większe modele SM oraz Samsungo-MAN-y zaczęły tracić na popularności. W efekcie, pod koniec istnienia, ciężarówki Samsunga mogły poszczycić się zaledwie 4-procentowym udziałem w rynku. Dodajmy do tego jeszcze szalejący kryzys oraz późniejsze trudności w pozyskiwaniu silników od Nissana i szybko zrozumiemy dlaczego w 2002 roku ostatecznie zamknięto cały biznes.
Tym oto sposobem dzisiaj ciężarówki Samsunga to prawdziwa rzadkość nawet w Korei, a pojazdy budowane wspólnie z MAN-em są już niczym białe kruki. I wcale tu nie żartuję, bowiem ciężko mi było nawet znaleźć ich odpowiednie zdjęcia, które mógłbym wykorzystać w niniejszym artykule. Nie oznacza to jednak iż Samsung po 2002 roku całkowicie wypadł z branży motoryzacyjnej. Przede wszystkim należy wspomnieć tu o osobowym dziale koncernu, która rozwijał się dużo bardziej prężnie aniżeli jej ciężarowy odpowiednik. Niemniej to już zupełnie inna historia, z udziałem innych marek.
Na koniec warto jeszcze wyjaśnić, że ciężarówki marki Nissan (a właściwie Nissan Diesel) przez dekady były popularnym widokiem na azjatyckich drogach. Firma produkowała ciężarówki pod tą marką do 2010 roku, następnie przemianowując swój ciężki dział na UD Trucks. Krótko później UD Trucks zostało sprzedane do koncernu Volvo, a obecnie przekazano je konkurencyjnemu, również japońskiemu koncernowi Isuzu.
Samsung-Man F2000 z koreańskiego ogłoszenia sprzedaży: