Ciężarówki Euro 7 mimo wszystko nadchodzą – Bruksela nie zgadza się z krytyką

Pomimo głosów bardzo ostrej krytyki, Komisja Europejska nie zamierza rezygnować z normy emisji spalin Euro 7. Nowe wymagania najprawdopodobniej wejdą więc w życie, skutkując zmianami od połowy 2027 roku.

Organizacja ACEA, reprezentująca producentów samochodów, skrytykowała Komisję Europejską za postawienie dwóch przeciwstawnych wymagań. Z jednej strony oczekuje się od nich opracowania i wdrożenia na rynek pełnych gam pojazdów elektrycznych, co nadal oznacza olbrzymie wyzwanie. Z drugiej zaś strony, w tym samym czasie producenci mają dostosować swoje jednostki spalinowe do normy Euro 7, co też będzie wymagało długich prac projektowych i kosztownych wydatków.

Jak odpowiadają na to przedstawiciele Komisji Europejskiej? Jak donosi niemiecki magazyn „VerkerhrsRundschau”, powyższa krytyka nie zrobiła na Brukseli większego wrażenia. Komisja jest bowiem zdania, że wszystkie cele Euro 7 da się osiągnąć przy użyciu dostępnych już rozwiązań technicznych. Przedstawiciele Komisji też podkreślają, że producenci ciężarówek muszą mieć wyjątkowo wysoko wyznaczone cele, by pozostać światowymi liderami pod względem rozwoju ciężarowych technologii. Poza tym Komisja wylicza ogromne korzyści ekologiczne, które przyniesie Euro 7, tylko do 2023 roku ograniczając emisję szkodliwych tlenków azotu o nawet 56 procent.

Skoro Komisja obstaje przy swoim, projekt Euro 7 najprawdopodobniej trafi do zatwierdzenia przez Parlament Europejski oraz Radę Unii Europejskiej. Jeśli te wyrażą swoją zgodę, ciężarówki Euro 7 mogą stać się rzeczywistością od lipca 2027, wprowadzając następujące nowości:

a) Ograniczenie ścieralności opon oraz podzespołów hamulców, by tym samym emitować mniej cząstek stałych. To temat, który szerzej omawiałem już wczoraj, w tym artykule;

b) Wprowadzenie do układów napędowych systemu elektronicznego, który będzie na bieżąco monitorował emisję szkodliwych substancji, upewniając się, że pojazd stale spełnia normy;

c) Obowiązkowe wydłużenie przebiegów, przy który cały układ napędowy będzie spełniał normy. W zależności od typu pojazdu, będzie to od 375 do 875 tys. kilometrów;

d) Wprowadzenie limitu emisji dla dodatkowych substancji. Poza dotychczasowymi tlenkami azotu i cząstkami stałymi, będąc to także formaldehydy oraz karcynogeny rakotwórcze;

e) Uwzględnienie bardziej realistycznych scenariuszy drogowych przy mierzeniu emisji spalin w pojazdach.