Autor tekstu: Krystian Pyszczek
W latach 50-tych i 60-tych, kiedy to środki masowego przekazu nie były mocno rozwinięte, promowanie produktów wymagało bardzo skomplikowanych zabiegów. Nic zatem dziwnego, iż to właśnie w tym okresie rolę mobilnych reklam bardzo często pełniły jedyne w swoim rodzaju ciężarówki, które swoimi nietypowymi nadwoziami, jaskrawymi barwami, czy niecodziennym ładunkiem wyróżniały się na tle zwyczajnych zestawów, używanych w tradycyjnym transporcie. Doskonałym przykładem jest tu pewien zapomniany Mercedes, który wyglądał niczym przerośnięta osobówka, a oświetlenie podpiętej do niego naczepy potrafiło rozjaśnić całą dzielnicę. To właśnie jego historię poznacie w dzisiejszym artykule.
Cała nasza historia zaczęła się na początku lat 50-tych, kiedy to pochodząca z Kolonii firma Klosterfrau, zajmująca się produkcją farmaceutyków, postanowiła zbudować reklamową ciężarówkę. Pojazd miał uczestniczyć w pokazach promujących firmę, a jednocześnie mieć rozbudowane oświetlenie, by przywodzić na myśl reklamowe neony, w łącznie 9 tys. egzemplarzy zamontowane na firmowych placówkach.
Standardowy Mercedes-Benz L 312:
Budowę promocyjnego ciągnika siodłowego zaczęto oczywiście od poszukiwania bazy. W tej roli wybrano starą, sprawdzoną konstrukcję w postaci Mercedesa L 312. Choć oficjalnie ciężarówka ta produkowana była od 1954 roku, w rzeczywistości jej historia była znacznie dłuższa, gdyż stanowiła ona rozwinięcie modelu L 4500, pamiętającego jeszcze czasy drugiej wojny światowej. Oznacza to zatem, iż samochód, choć niezawodny i dosyć mocny, ze swoją długą maską i wąską szoferką wyglądał po prostu staro i mało atrakcyjnie. Dlatego też planowano to zmienić, a firmą która ostatecznie podjęła się przebudowania poczciwej „L-ki” było pochodzące z Berlina przedsiębiorstwo Buhne, zawodowo zajmujące się nietypowymi nadwoziami.
Wykonane na zamówienie nadwozie:
Ostatecznie promocyjny Mercedes gotowy był w 1956 roku i trzeba przyznać, iż efekt końcowy robił przeogromne wrażenie. Zacznijmy od omawiania ciągnika, który dzięki zabiegom firmy Buhne w niczym nie przypominał standardowego L 312. Samochód otrzymał bowiem kompletnie nową karoserię, której stylistyka przypominała ówczesne modele osobowe Mercedesa. W szczególności widać, iż źródłem inspiracji był najprawdopodobniej luksusowy W180, w Polsce popularnie zwany „pontonem”, a tylną część kabiny inspirowano kabrioletami. Oczywiście egzemplarz używany przez Klosterfrau był znacznie większy od osobowego pierwowzoru, więc już samym pojawieniem się na drodze musiał wzbudzać ogromną uwagę. Jeśli natomiast chodzi o aspekt typowo techniczny to zgromadzone źródła milczą na ten temat, jednak biorąc pod uwagę bazę dla całej konstrukcji, można przypuszczać iż omawiany Mercedes posiadał diesla standardowego dla L 312, 6-cylindrowego 4,6-litrowego, o mocy w granicach 90-100 KM oraz 5-biegowej skrzyni.
Mercedes W180 dla porównania:
Interesujący ciągnik był dopiero początkiem niezwykłych cech tego unikatowego zestawu, bowiem prawdziwą wisienkę na torcie stanowiła w tym przypadku zbudowana od podstaw naczepa, wyglądem przypominająca ogromną witrynę sklepową. Jej boczne ściany zostały przeszklone, dzięki czemu możliwe było reklamowanie różnych produktów firmy Klosterfrau. Dodatkowo w środku znajdowała się dosyć przestronna sala wystawowa z równie mocno przeszkloną amboną, która od frontu wyglądała niczym kokpit ówczesnych samolotów pasażerskich. Dostęp do niej możliwy był dzięki wysuwanym schodom znajdującym się w tylnej części zestawu. A wszystko to dodatkowo ozdabiał ogromny napis „MELISANA”, oznaczający flagowy produkt firmy, w postaci melisy opartej na alkoholu (swoją drogą Melisana Klosterfrau oferowana jest do dnia dzisiejszego i bez problemu można ją kupić w aptekach). Zastosowanie tak dużej liczby gadżetów sprawiało też, iż opisywana naczepa musiała odznaczać się lekką konstrukcją. Dlatego też zbudowano ją z cienkich rur obłożonych aluminiowymi panelami nadwozia. Dodatkowo, co bardzo ciekawe w latach 50-tych, pojedyncza oś naczepy była skrętna, co miało oczywiście pozytywny wpływ na zwrotność całego zestawu.
Kompletny, reklamowy zestaw:
W pierwszym okresie użytkowania promocyjny Mercedes jeździł tylko po terytorium Republiki Federalnej Niemiec, jednak bardzo szybko jego trasy rozszerzone zostały o Hiszpanię, w której to firma Klosterfrau posiadała liczne przedstawicielstwa. Zestawowi niemal zawsze w tych wyprawach towarzyszyły samochody eskorty, najczęściej złożone z niewielkich Seatów 600, będących licencyjną wersją włoskiego Fiata o takim samym oznaczeniu. Wyprawa do Hiszpanii najczęściej trwała około trzech miesięcy. W tym czasie konwój zatrzymywał się w niemal każdym większym mieście i przybliżał zainteresowanym historię i proces produkcji melisy spirytusowej. Jednak nawet po zmroku zestaw był w stanie przyciągnąć publiczność: oświetlony jak luksusowy parowiec i wyposażony w podświetlane szyby niejednokrotnie stawał się głównym celem nocnych wyjść mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego. A gdy już trasa się kończyła, niezwykły Mercedes zawsze zjeżdżał do Niemiec, by przejść serwisowanie przed kolejnym wyjazdem.
Naprawa gdzieś na trasie:
Ten dalekobieżny użytek trwał przez dosyć długi czas, bowiem w ostatnią wyprawę opisywany zestaw wyruszył dopiero jesienią 1965 roku, co daje ponad 9 lat nieustannej służby. Niestety dalsze losy tej niezwykłej ciężarówki nie są znane, gdyż szybko o niej całkowicie zapomniano. Nie wiadomo zatem czy została ona zezłomowana, czy też obecnie tkwi schowana w jakiejś szopie i czeka na odkrycie.