„Busy” będą mogły ważyć 4,25 tony, pod warunkiem zasilania gazem ziemnym lub prądem

Podniesienie dopuszczalnej masy całkowitej to postulat od lat wymienianych w lekkiej branży transportowej. Pojawiają się na przykład opinie, że limit 3,5 tony nie nadążył za rozwojem technologii oraz wzrostem mas własnych pojazdów.

Wkrótce jednak ma pojawić się możliwość, by z prawem jazdy kategorii B kierować nieco cięższymi pojazdami. Ministerstwo Infrastruktury miałoby podnieść limit do 4,25 tony, pod warunkiem zastosowania w samochodzie napędu elektrycznego lub napędu na gaz ziemny. Stosowny projekt przepisów jest już gotowy, ministerstwo prowadzi w tej sprawie konsultacje, a wejście w życie wstępnie zaplanowano na 1 maja 2021 roku.

Wprowadzenie takich przepisów zostało oficjalnie dopuszczone przez Komisję Europejską. Podobne zasady wprowadzili już też Niemcy oraz Holendrzy. Tymczasem sami producenci samochodów oferują konfiguracje o odpowiednich parametrach. Dla przykładu, elektryczny MAN eTGE lub Volkswagen eCrafter dostępny jest z 4,25-tonowym DMC. Przy jednolitym, „blaszanym” nadwoziu oraz średnim rozstawie osi oferuje on 1750 kilogramów ładowności.

Co natomiast z tachografem? Tutaj problem właściwie rozwiązuje się sam. Przepisy dopuszczają bowiem, by samochód na paliwo alternatywne, o DMC do 7,5 tony, jeździł bez tachografu. Zresztą, zasilanie gazem lub prądem i tak nie pozwoliłoby na pokonywanie zbyt dalekich tras.

Warto też dodać, że od niedawna na polskich drogach spotyka się zupełną nowość – auta dostawcze na jasnozielonych rejestracjach. Tablice te przewidziano dla samochodów elektrycznych, by ułatwić nadzór nad przywilejami, takimi jak na przykład korzystanie z buspasów. Nad tekstem widzicie zaś przykład, w postaci jednego z trzech elektrycznych MAN-ów, które na początku lutego trafiły do firmy logistycznej No Limit.