Od jutra przez dwa tygodnie będę jeździł klasykiem – taką wiadomość otrzymałem ostatnio od kolegi Filipa. Gdy natomiast dzień później Filip przesłał zdjęcie tego klasyka, szybko naszło mnie pewne przemyślenie – skoro Unia Europejska szykuje już normę emisji spalin Euro 7, prawo jazdy C+E można robić na zautomatyzowanej skrzyni, elektronika sama kręci kierownicą, producenci mówią o pojazdach elektrycznych lub wodorowych, a lusterka zastąpiły kamery, ledwie 21-letnia ciężarówka faktycznie zaczęła wydawać się klasykiem…
Prezentowany samochód to DAF 95XF z 2002 roku, który podobno już w najbliższych miesiącach pożegna się z polskimi drogami i zostanie wyeksportowany do Afryki. Póki jednak do transakcji jeszcze nie doszło, ciężarówka odbywa ostatnie trasy po północnej Polsce i podobno potrafi przy tym bardzo mile zaskoczyć. Mamy tutaj bowiem połączenie prostych, mechanicznych rozwiązań, świetnej dynamiki, a także komfortu, który pomimo upływu lat pozostaje na stosunkowo wysokim poziomie.
Zacznijmy od tego, że ogólna konfiguracja tego pojazdu może zaskakiwać. Jest to maksymalnie długa, 12-metrowa solówka, która nigdy nie otrzymała nawet sprzęgu do przyczepy, zamiast tego mając tylko windę rozładunkową. Coś takiego pozwala zabrać na pokład 23 europalety, umożliwia stosunkowo łatwe manewrowanie w dystrybucyjnej pracy, a przy okazji przełożyło się na mniejsze zmęczenie układu jezdnego i napędowego. Tutaj może się też kryć tajemnica małego zmęczenia pojazdu, wszak nigdy nie musiał on ciągnąć pełnych 40 ton. Poza tym ciężarówka miała szczęście do dbającego użytkownika, którym przez ostatnie siedem lat i milion kilometrów był ten sam kierowca, Michał.
Wracając do konfiguracji, samochód otrzymał też silnik i kabinę, które w 2002 roku mogły być obiektem zazdrości nawet na najdłuższych trasach dalekobieżnych. Nadwozie to bowiem najwyższy w gamie Super Space Cab, fabrycznie wyposażony w klimatyzację, lodówkę i imitację drewna na pulpicie, który z zewnątrz zwraca dodatkowo uwagę pełnym zestawem orurowania. Pod kabiną kryje się zaś 12,6-litrowa jednostka o mocy 480 KM, połączona z manualną 16-biegową przekładnią ZF-a. Dodajmy do tego prosty osprzęt Euro 3 i łatwo sobie wyobrażać jak dobrą dynamikę musi to zapewniać w trzyosiowym podwoziu bez przyczepy.
Nie da się ukryć, że w Afryce taki egzemplarz może spotkać się z ogromnym zainteresowaniem. Długa rama zapewni bowiem szerokie możliwości zabudowy, bardzo istotne w krajach, gdzie samochody wykorzystywane są do granic swoich możliwości. Mocny silnik, bębnowe hamulce wszystkich osi i 16 biegów zapewne też trafią na listę dużych zalet. Dlaczego natomiast ciężarówka nie może zostać po prostu w Polsce? Poza chęcią zwykłego unowocześnienia floty, wszak DAF zdążył już na siebie zarobić jakimś milionem kilometrów, pewną rolę odegrał tu podobno coraz trudniejszy dostęp do części zamiennych. Faktem zresztą jest, że po 26 latach od premiery model 95XF po prostu znika z dróg, a przy tym nadal jest zbyt młody, by spotykać się z zainteresowaniem kolekcjonerów.
Na koniec, jako pamiątka, fragment folderu z 2001 roku: