Błąd w numerze rejestracyjnym kosztował 26 tys. zł – bardzo drogi Pakiet Mobilności

Na zdjęciu: przykładowe zdjęcie szwedzkiej blokady na koło

Szwedzkie kary za wykroczenia związane z Pakietem Mobilności rozhulały się na dobre. Tylko w ostatnich dniach pojawiały się już przypadki związane z brakiem czterodniowej przerwy od kabotażu, brakiem delegowania kierowcy, czy też brakiem wpisu o przekroczeniu granicy. I choć w wielu przypadkach mógł to być efekt wyraźnych naruszeń, może też dojść do sytuacji, w której nawet niewielki błąd ściągnie na przewoźnika ogromny wydatek. Pokazuje to przykład polskiej firmy transportowej Imex Logistics, która nagłośniła swoją sytuację za pośrednictwem serwisu Linkedin (tutaj).

Wczorajsza, szwedzka kontrola dotyczyła transportu podlegającego unijnemu delegowaniu, co w praktyce oznacza kabotaż lub tak zwane przerzuty. Przewoźnik był przekonany, że spełnił wszystkie wymagane przy tym formalności, a kierowca okazał przy kontroli oczekiwane od niego dokumenty, w tym między innymi list przewozowy z danymi firmy oraz potwierdzenie delegowania w unijnymi systemie IMI. Problem jednak w tym, że szwedzka policja dopatrzyła się w dokumentach dwóch błędów. Pierwszym z nich był błąd literowy w numerze rejestracyjnym samochodu, wprowadzony przy zgłaszaniu do delegacji, natomiast drugi polegał na braku firmowej pieczątki na liście przewozowym.

Ogólnym założeniem systemów prawnych w krajach cywilizowanych jest stosowanie kar proporcjonalnych do wykroczeń, a nawet odstępowanie od wystawienia kar, gdy sprzyja temu interes publiczny. Szerzej wyjaśniałem to w tym artykule, dotyczącym umorzenia kary za wpisanie niewłaściwego numeru licencji. Tymczasem w sprawie opisanej powyżej szwedzka policja potraktowała polskiego przewoźnika niczym firmę działającą w całkowicie niewłaściwy sposób. Błąd w numerze rejestracyjnym zrównano bowiem z całkowitym brakiem zgłoszenia delegacji, natomiast brak pieczątki na liście przewozowym uznano za brak wymaganego dokumentu. W efekcie chciano dołożyć dwie kary w maksymalnej wysokości, wynoszące po 60 tys. koron każda. W przeliczeniu na naszą walutę dwa razy po 26 tys. złotych!

Ostatecznie, po rozmowach firmy z policją, karę za brak pieczątki udało się uniknąć. Za to 60 tys. koron za brak zgłoszenia jak najbardziej zostało wypisane, a przewoźnik musiał przyjąć tę karę, o ile nie chciał uziemienia pojazdu z blokadą na koło. Jeśli natomiast zdecyduje się teraz na procedurę odwoławczą, oczywiście nie obejdzie się bez profesjonalnej pomocy prawnej.