Nie od dziś wiadomo, że naprawienie ciężarówki w Szwecji lub Norwegii to ogromny wydatek. Dlatego też wiele firm z naszej części Europy stara się za wszelką cenę ściągać swoje uszkodzone ciężarówki do krajów pochodzenia. Pamiętacie na przykład powyższe zdjęcie? Jego autor, Czytelnik Darek, skomentował je wówczas następującymi słowami: Przesyłam zdjęcie Iveco Stralis zrobione na terminalu w Treleborgu. Ułańska fantazja i przychylność szwedzkiej policji, która po poważnej kolizji pozwoliła kierowcy na zjazd do kraju. A może zaciekawił Was swego czasu DAF-a XF105 z Bułgarii, w którym uszkodzone w wypadku nadwozie trzymało w się kupie dzięki pasom do mocowania ładunków (film TUTAJ)? Jeśli tak, to na pewno zainteresuje Was również ten przypadek. Oto mamy bowiem bardzo ciekawe zdjęcie, które opublikowała na swoim Twitterze norweska służba Statens vegvesen, a konkretnie jej północy oddział.
Ktoś mógłby się dziwić dlaczego Norweg zakłada blokadę na koło ciężarówki bez sporej części przodu, wszak taki samochód i tak za bardzo nigdzie nie pojedzie. No cóż jak się okazuje, pojechał, i to już bez tego przodu został zatrzymany. Jak podaje norweski „Transport Magasinet”, białe Volvo FH z firmy Girteka uszkodziło się w wypadku, lecz z uwagi na wysokie koszty nie zdecydowano się na lokalną naprawę, ani na holowanie. I tak na północy Norwegii funkcjonariusze Statens vegvesen spotkali ciężarówkę, która nie miała prawego przedniego reflektora, brakowało całego narożnika, zderzak naczepy miał taki kształt, że tylne światła świeciły „gdzieś tam”, a do tego zabrakło nawet tylnych prawych świateł w ciągniku. Biorąc natomiast pod uwagę fakt, że samochód zatrzymano wieczorem, w okolicach Nordkjosbotn. gdzie zima i mrok dominują teraz w krajobrazie, można się tylko cieszyć, że kierowcy z miejsca zatrzymano prawo jazdy…
