Kto będzie odpowiadał za wypadek z autopilotem i kim są kierowcy doglądający testów?

W nawiązaniu do tekstu:

Szkolenia dla kierowców ciężarówek, którzy chcą pracować z autopilotami lub ze zdalnym sterowaniem

Kodiak Robotics to kolejna amerykańska firma zajmująca się autopilotami. Zmodyfikowane przez nią Kenwrothy można już spotkać na publicznych drogach, w czasie wykonywania normalnych przewozów na terenie Teksasu. Przy okazji wyjawiono też kilka interesujących faktów, wyjaśniających jak takie testy są organizowane.

Pierwszy z faktów dotyczy osób odpowiedzialnych za doglądanie testów. Osoby te zasiadają na fotelu kierowcy, przyglądają się działaniu autopilota, a w razie sytuacji awaryjnej mają przejąć kontrolę. Kogo jednak konkretnie tam spotkamy – inżynierów, który specjalnie wyrobili prawo jazdy, czy po prostu zawodowych kierowców?

Jak stwierdził prezes Kodiak Robotics, przy doborze osób postawiono na praktyczne doświadczenie. Zatrudniono więc kierowców ciężarówek o bardzo długim stażu pracy, jednocześnie poddając ich szkoleniu z zakresu jazdy z autopilotam. Po raz kolejny się więc okazuje, że firmy przygotowujące tego typu systemy potrzebują bardzo doświadczonych kierowców.

Druga sprawa to kwestia odpowiedzialności. Kto poniesie konsekwencje za ewentualny wypadek spowodowany w czasie jazdy na autopilocie? Czy cała wina zostanie zrzucona za osobę nadzorującą test zza kierownicy? Tutaj prezes zapowiada, że to firma weźmie na siebie całą odpowiedzialność. Autopilot jest bowiem jej dziełem i dlatego powinna odpowiadać za wyrządzone przez niego szkody.