Kierowcy będą potrzebni jeszcze co najmniej kilkadziesiąt lat, a autopiloty to wizja dalekiej przyszłości

Źródła zdjęć:

Hyundai pokazał ciężarówkę z autopilotem, w miniony wtorek testując ją na koreańskiej autostradzie

Autopilot specjalnie do wymieniania nadwozi BDF, a także terminalowy ciągnik jeżdżący bez kierowcy

Minie jeszcze co najmniej kilkadziesiąt lat, zanim w pełni zautomatyzowane ciężarówki będą w stanie poruszać się po drogach. Takiego zdania są specjaliści z organizacji RAI, zrzeszającej holenderskie firmy z branży motoryzacyjnej. Podobną opinię ma też niezależny instytut badawczy z Hagi, zajmujący się kwestią bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Jak widać, obie instytucje mają zupełnie inny pogląd na sprawę, niż wielu producentów pojazdów. Regularnie słyszymy przecież, że zautomatyzowane samochody wyjadą na drogi w najbliższych latach, a już w połowie lat 20-tych będą najzwyklejszą rzeczą na świecie.

Skąd więc tak odmienne wnioski? Instytucje oparły je nie tyle na możliwościach technicznych, co realiach ruchu drogowego. Podkreśla się przy tym, że ludzkie zachowania na drogach pełne są zmienności oraz sytuacji nietypowych. W tej sytuacji, próba opracowania autopilota, który całkowicie poradzi sobie wśród samochodów kierowanych przez ludzi, pochłonie co najmniej kilkadziesiąt lat.

Organizacje podkreślają też, że im szybszy jest rozwój autonomicznej motoryzacji, na tym więcej problemów się przy tym natrafia. Dotyczą one kwestii, o których często w ogóle się nie mówi. Dla przykłady, mają to być problemy z zabezpieczeniem łączności bezprzewodowej, problemy ze zróżnicowaniem warunków pogodowych, czy też konieczność zmodernizowania milionów kilometrów dróg.

Jakie są zaś ostateczne wnioski? Zautomatyzowanie pojazdów będzie rozwijane, a i owszem. W ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat nie doprowadzi to jednak do sytuacji, w której kierowca będzie zbędny. Zamiast tego, nowe technologie będą przekuwane w kolejne systemy bezpieczeństwa, czy też systemy ułatwiające kierowanie.