Ural bez jakiejkolwiek kabiny, a za to z autopilotem – prototyp w czasach sankcji

Ledwie wczoraj (w tym artkule) mogliśmy zobaczyć, co zostało z Kamaza po wykonaniu go wyłącznie z rosyjskich podzespołów. W kwestii napędu oraz komfortu pracy kierowców pojazd cofnął się nawet do lat 70-tych. To samo dotyczy też drugiej rosyjskiej marki ciężarówek, czyli Urala, którego głównym produktem znowu stał się model wywodzący z 60-tych (opisywany tutaj). I choć brzmi to jak wielka, technologiczna katastrofa, Rosjanie nie przestają opowiadać o ciężarówkach z… autopilotami.

Na rosyjskich targach militarnych „Army-2022”, które miały miejsce dwa tygodnie temu, wspomniany Ural pokazał nowy prototyp. To samochód ciężarowy pozbawiony jakiejkolwiek kabiny, a tym samym też miejsca dla kierowcy. Zamiast tego pojazd otrzymał autopilota stworzonego przez instytut z rosyjskiego Magnitogorska, a także wyposażono go w system zdalnego sterowania.

Z przodu ciężarówki znajdziemy konwencjonalną maskę, kryjącą 240-konnego diesla oraz 6-biegową skrzynię automatyczną. Kto dostarczył Rosjanom te podzespoły, tym Ural się nie chwalił. Wiadomo za to, że ciężarówka otrzymała napęd w układzie 4×4, legitymuje się 70-centymetrową głębokością brodzenia, ma 5 ton ładowności, a na asfalcie rozwinie prędkość maksymalną 80 km/h.

Na targi prototypowy Ural przyjechał w dwubarwnym, zielono-pomarańczowym malowaniu. Miała to być wyraźna sugestia, że mowa o ciężarówce zarówno wojskowej, jak i do użytku cywilnego. Z drugiej strony, Ural wyraźnie zaznaczał, że to nie jest pojazd nadający się do ruchu po drogach publicznych. Jaki więc Rosjanie mieliby zrobić z niego użytek? Mówi się tutaj o przewozach na prywatnym terenie, z udziałem szczególnie niebezpiecznych lub szkodliwych ładunków, jak na przykład odpady radioaktywne.

Ural 4320, który w warunkach sankcji jest głównym produktem tej marki: