89 tys. euro kary dla firmy, która nie chciała przekazać dokumentów do kontroli

Zdjęcie nie jest bezpośrednio związane z tekstem.

89 tys. euro wyniosła kara dla niderlandzkiego przewoźnika, mającego fikcyjny oddział na Litwie i prawdopodobnie zatrudniającego kierowców na nielegalnych warunkach. Napisałem tutaj „prawdopodobnie”, gdyż faktycznego złamania przepisów nie udało się jeszcze stwierdzić. A to dlatego, że firma zdecydowała się po prostu milczeć.

Sprawa sięga aż do grudnia 2016 roku, gdy niderlandzka inspekcja pracy (SZW) zainteresowała się firmą transportową z miasta Nijmegen. Inspektorzy zwrócili tam uwagę na dużą liczbę litewskich kierowców, oficjalnie zatrudnionych przez litewską spółkę. Właścicielem tej spółki był natomiast ten sam Niderlandczyk, który prowadził działalność w Nijmegen.

By dokonać dalszych ustaleń, SZW nawiązało współpracę z inspekcją pracy na Litwie. Udało się wówczas stwierdzić, że litewscy kierowcy byli prowadzeni przez spedytorów z Niderlandów. Ich trasy w większości wiodły po Niderlandach lub Belgii, a dłuższe odpoczynki odbywano na bazie w Nijmegen. Za to z samą Litwą ich praca nie miała nic wspólnego.

Taki sposób zatrudnienia byłby legalny, gdyby kierowcy ciężarówek otrzymali niderlandzkie wynagrodzenia oraz niderlandzkie dodatki socjalne. SZW postanowiło więc sprawdzić, czy kierowcy faktycznie mogli na coś takiego liczyć. W tym celu zarejestrowana na Litwie firma została poproszona o przekazanie pełnej dokumentacji dotyczącej wynagrodzeń.

Odpowiedź na ten wniosek nigdy się nie pojawiła. SZW nie otrzymało dokumentów i tym samym nie mogło potwierdzić legalności zatrudnienia kierowców. Niemniej już samo nieudzielenie takich informacji jest w Niderlandach złamaniem prawa. I właśnie z tego tytułu na firmę nałożono teraz karę w wysokości 89 tys. euro.