40 tys. kierowców ciężarówek zrezygnowało z zawodu – pandemia tylko zniechęca?

Gdy wybuchła pandemia, a światowe gospodarki się „pozamrażały”, temat niedoboru kierowców ciężarówek tymczasowo ucichł. Firmy mówiły o znacznym zmniejszeniu rotacji pracowników, a nawet o potencjalnych zwolnieniach.

A teraz, choć pandemia tak naprawdę dopiero się rozkręciła, wróciły tematy sprzed wiosny. Szczególny rozgłos zdobywa przy tym badanie z Ameryki, według którego sytuacja z kierowcami bardzo szybko się odwróciła. Owszem, w kwietniu oraz maju chętnych do pracy nie brakowało, ale krótko później zaczęły się masowe odejścia.

Według wyliczeń amerykańskiej firmy US Xpress, będącej jednym z największych przewoźników w kraju, w ciągu minionych sześciu miesięcy z wykonywania zawodu zrezygnowało ponad 40 tys. osób. Powody tych rezygnacji mogły być bardzo różne, ale na pewno pandemia też swoje tutaj dołożyła. Wiele osób mogło być bowiem zniechęconych przez skrajne pogorszenie warunków życia w trasie, na czele z zamykaniem zapleczy dla kierowców, a także wydłużaniem i tak już bardzo długich okresów pracy.

Amerykanie są też zdania, że zasadniczą rolę odgrywają tutaj pieniądze. Wynagrodzenia dla kierowców nie są wystarczająco wysokie, by wynagrodzić wszystkie niewygody życia w trasie. A jednocześnie firmy nie mogą podnieść tych wynagrodzeń, gdyż mają same doświadczają zbyt niskich stawek. Tutaj sam za siebie mówi ciąg najważniejszych branżowych problemów, opracowany przez ATRI, czyli Amerykański Instytut Badania Transportu. Oto pierwsza piątka, w kolejności od najważniejszego:

1. Niedobór kierowców;
2. Zbyt niskie stawki;
3. Niedobór parkingów;
4. Wymagania w zakresie przepisów, bezpieczeństwa oraz odpowiedzialności;
5. Koszty oraz dostępność ubezpieczeń.

O niedoborze kierowców na nowo mówi się też w Europie. W Hiszpanii odbyła się w ostatnim czasie wirtualna konferencja przewoźników, a wśród wypowiadających się osób był między innymi prezes bardzo dużej firmy transportowej Fuentes Group. Jego wnioski były wyraźnie inne niż w przypadku Amerykanów, gdyż mowa była nie tylko o pieniądzach.

Owszem, kierowcy mają rosnące wymagania w zakresie wynagrodzeń. Niemniej szef Fuentes Group dostrzega trzy znacznie poważniejsze problemy, które powinny zostać rozwiązanie w celu ściągnięcia młodych ludzi do branży. Pierwszy z nich to ukształtowanie przepisów o czasie pracy, które niewystarczająco uwzględnia potrzebę powrotu kierowców do domu. Dopóki będą się zdarzały sytuacje spania w kabinie zaledwie kilka godzin jazdy od miejsca zamieszkania, wiele osób będzie zniechęcało się do tego zawodu.

Druga sprawa to poczucie bezpieczeństwa. Parkingów z odpowiednimi zabezpieczeniami po prostu brakuje, a kierowcy nie chcą narażać się dla bezpieczeństwa pojazdu lub przewożonego ładunku. A do tego dochodzi kwestia za- i rozładunków, czyli dodatkowej pracy, często wymagającej pod względem fizycznym. Zdaniem Hiszpańskiego przewoźnika, przekazywanie takich zadań w ręce kierowców wiąże się z nadmiernym obciążeniem. Tym bardziej, że po za- lub rozładunku kierowca musi na wiele godzin poświęcić się prowadzeniu.