Austriacki wiązek zawodowy Vida w bardzo ostrych słowach wypowiedział się o zagranicznych przewoźnikach. Padły zarzuty między innymi o ogromną skalę manipulowania tachografów.
Jak twierdzi Karl Delfs, związkowy sekretarz do spraw transportu drogowego, nawet 40 procent transportów przejeżdżających przez Austrię jest obiektem manipulacji tachografu. Odpowiadać mają za to firmy ze wschodu Unii Europejskiej, w tym zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej, czyli Rumunii, Bułgarii, Chorwacji oraz Węgier. Dodatkowe oskarżenia dotyczą też wynagradzania od kilometra. Austriacy są bowiem przekonani, że firmy z Europy Środkowo-Wschodniej nadal stosują ten nielegalny system.
Temat pojawił się w austriackich mediach w nawiązaniu do wypadków drogowych z udziałem ciężarówek. Vida tłumaczy, że zachowanie zagranicznych przewoźników ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo w samej Austrii, zwłaszcza w okolicach Salzburga, gdzie krzyżują się istotne, międzynarodowe trasy. Dlatego też organizacja apeluje o dofinansowanie austriackiej policji, by zwiększyć ilość funkcjonariuszy kontrolujących ciężarówki i zaostrzyć nadzór nad czasem pracy kierowców.
Czy jednak te 40 procent nie jest pewną przesadą? Szczerze mówiąc aż trudno uwierzyć, by tak duży odsetek ciężarówek jeździł ze zmanipulowanym tachografem. Tym bardziej, że Vida określiło to swoimi szacunkami, a nie wynikiem konkretnych badań. Można też przypomnieć sytuację z Niderlandów, gdzie w kwietniu pojawiły się medialne doniesienia o zmanipulowaniu tachografów w nawet 50 procentach polskich ciężarówek. Gdy jednak tamtejsza inspekcja ILT opublikowała konkretne statystyki, problem okazał się dotyczyć od 5 do 30 proc. sprawdzanych ciężarówek, w zależności od akcji kontrolnej.