3,6 mln euro grzywny dla kierowcy ciężarówki z Łotwy, za przemyt we Francji

We Francji dopiero co wydano przestrogę dla kierowców ciężarówek, dotyczącą ofert przemycania nielegalnego towaru. Pisałem o tym w następującym artykule: Przestępcy czyhają na kierowców ciężarówek z długami – przemyt za 2 tysiące euro. Co natomiast może wydarzyć się w sytuacji, gdy ktoś mimo wszystko podejmie się przemytu i zostanie na nim przyłapany? W sądzie z miasta Roanne właśnie pojawił się na to przykład, dotycząc 46-letniego kierowcy z Łotwy.

Łotewski zestaw został zatrzymany do rutynowej, celnej kontroli. Miało to miejsce 5 maja bieżącego roku, na trasie RN7 w miejscowości La Pacaudière, w środkowej części kraju. Według oficjalnych dokumentów pojazd przewoził 17 ton podgrzewaczy do wody, które miały zostać załadowane w Hiszpanii, z myślą o odbiorcy na terenie Niemiec. W rzeczywistości naczepę wypełniało jednak 11,4 tony papierosów o wartości oszacowanej przez Francuzów na 5,6 miliona euro. Były to paczki z oznaczeniami brytyjskiej marki, umieszczone w skrzyniach, ustawione na paletach i owinięte czarną, nieprzezroczystą folią.

Jako że kierowca pochodził z zagranicy, francuskie prawo pozwoliło osądzić go w przyspieszonym tempie. Stąd też wyrok, który zapadł w sądzie z Roanne już 10 maja, a więc zaledwie pięć dni po zatrzymaniu. Wyznaczona w nim kara finansowa opiewała na 3,6 miliona euro, czyli równowartość ponad 16 milionów złotych. Można się domyślać, że dla łotewskiego kierowcy ciężarówki będzie to oznaczało spłacanie kary po prostu do końca życia. Poza tym sędzia dołożył do tego 12 miesięcy francuskiego więzienia, w tym sześć miesięcy do natychmiastowego odbycia oraz kolejne sześć warunkowo zawieszone.

Warto podkreślić, że taki wyrok był poniżej żądań prokuratury, a także znacznie poniżej możliwości dawanych przez francuski kodeks karny. Prokuratura chciała bowiem kary w wysokości 5,6 miliona euro, natomiast prawo pozwalało podwyższyć tę kwotę do ponad 13 milionów, by osiągnąć w ten sposób dwukrotność wartości przemytu.

Tymczasem obrońca kierowcy wnioskował o uniewinnienie, jako że sam Łotysz nie przyznał się do winy. Problem jednak w tym, że nie potrafił on wiarygodnie odpowiedzieć na najbardziej podstawowe pytania. Nie wyjaśnił co robił na RN7 w La Pacaudière, skoro droga ta nie znajdowała się na jego oficjalnej trasie, a także jak w ogóle znalazł się we Francji, skoro rzekomy przewóz z Hiszpanii nie został odnotowany w systemie satelitarnym. Wyjaśniał jedynie, że nie zapoznał się zawartością naczepy, gdyż nie miał ku temu czasu.