25-metrowy zestaw zgubił przyczepę – kierowca nic nie poczuł, służby się nie zdziwiły

 25-metrowa ciężarówka, złożona z aż trzech przestrzennych nadwozi, zgubiła na autostradzie jedną ze swoich przyczep. Pojazd po prostu zatrzymał się na pasie ruchu, oddzielając się od reszty zestawu. I choć wszystko to może brzmieć co najmniej zaskakująco, lokalne służby drogowe raczej nie były tym zaskoczone. Jak się bowiem okazało, na tym odcinku holenderskiej autostrady A1 gubienie przyczep jest już stałym problemem…

Zacznę od wyjaśnienia, że 25-metrowe konfiguracje z dwiema przyczepami są widokiem charakterystycznym dla holenderskiej branży izolacyjnej. Idealnie pasują one do lekkich ładunków o dużej objętości, a możliwość odpinania aż dwóch przyczep ułatwia dotarcie w gęsto zabudowane dzielnice mieszkaniowe. Szerzej wyjaśniałem to niedawno na przykładzie Iveco S-Way z dwiema przyczepami do przewozu „chipsów izolujących”, w tym artykule.

Zestaw z piątkowego zdarzenia (zdjęcie przed wymianą plandek):

Fot. firma zabudowująca Wemacon B.V.

Ciężarówka jadąca w piątek autostradą A1 również pracowała w transporcie izolacji, a konkretnie styropianu fundamentowego, znanego pod skrótem EPS. Na czele tego zestawu znajdował się bardzo lekki, dwuosiowy Mercedes-Benz Actros 1840 (10,7 litra, 394 KM), wyposażony w przestrzenną zabudowę i podpięty do dwóch tandemowych przyczep. I właśnie jedna z tych przyczep uległa odłączeniu od zestawu w czasie jazdy, blokując swoje hamulce, opierając się o nawierzchnię i zatrzymując się na pasie zjazdowym z autostrady.

W momencie zdarzenia zestaw przemieszczał się akurat bez ładunku. Zgubiona przyczepa była też bardzo lekka, ważąc zaledwie 4,4 tony. Kierowca Actrosa początkowo nie odczuł więc różnicy w zachowaniu ciężarówki i kontynuował swoją trasę. Stratę zauważył dopiero kilkaset metrów dalej, zawracając wówczas na najbliższym węźle, ruszając w przeciwnym kierunku i wypatrując przy tym przyczepy. Gdy ją znalazł, na miejscu była już służba drogowa i czekano na wezwany, ciężki holownik. Na szczęście jednak nikt w tę przyczepę nie uderzył i sytuacja była pod pełną kontrolą.

Dyszel przyczepy okazał się oczywiście porysowany, ale uszkodzenia nie wykluczały go z dalszej jazdy. Cała akcja ograniczyła się więc do podniesienia przodu przyczepy, a następnie ponownego spięcia jej z zestawem. Dlaczego natomiast wspomniałem, że lokalne służby nie były tym zaskoczone? Otóż okazuje się, że tylko minionego lata, na dokładnie tym samym fragmencie A1, odnotowano już trzy przypadki odłączenia przyczep. Najprawdopodobniej jest to związane z dużym uskokiem, występującym na połączeniu mostu z resztą autostradowej nawierzchni. Sprzęgi są przy tym poddawane gwałtownym przeciążeniom i w niesprzyjających okolicznościach – jak niepoprawne spięcie zestawu lub problem techniczny z samym sprzęgiem – może się to skończyć w powyższy sposób. Rodzi się więc pytanie, co będzie w tym miejscu pierwsze: jakaś tragedia z udziałem odłączonej przyczepy czy skuteczne wyeliminowanie tego problemu przez drogowców?

Zdjęcia z miejsca zdarzenia: