224 tys. ciągników siodłowych jednej marki, w jednym roku – tak wygląda chiński rynek

Powyżej: FAW J7 w fabryce

Chińczycy podsumowali swoje statystyki sprzedaży ciągników siodłowych z 2020 roku. Liczby robią przy tym olbrzymie wrażenie, zwłaszcza po zestawieniu ich z danymi europejskimi.

W ciągu dwunastu miesięcy w Chinach sprzedano 759 tys. nowych ciągników siodłowych, odnotowując aż 43 proc. wzrostu w porównaniu z rokiem 2019. Prym wiodła przy tym marka FAW, która dotyczyła 224 tys. egzemplarzy i zdobyła 29 proc. całego rynku. Można więc powiedzieć, że FAW bardzo mocno zdominował chiński transport ciężki lub dalekobieżny. A przypomnę, że to właśnie FAW stara się ostatnio o przejęcie marki Iveco.

Na drugim miejscu w chińskim rankingu znalazł się koncern CNHTC, znany za sprawą marki Howo. W ciągu całego roku dostarczył on 140 tys. nowych ciągników. Na miejscach trzecim, czwartym oraz piątym mamy zaś firmy Shacman, Dongfeng oraz Foton, z wynikami odpowiednio 110, 109 oraz 86 tys. egzemplarzy.

A jak wypada to w porównaniu z Europą? Myślę, że najlepszy będzie przykład z firmą FAW. Otóż FAW dostarczył na chińskim rynku więcej ciągników siodłowych niż wszyscy europejscy producenci, wszystkich ciężarówek powyżej 16 ton (ciągników oraz podwozi), we wszystkich krajach Unii Europejskiej. FAW-ów było bowiem wspomniane 240 tys. egzemplarzy, natomiast cały unijny rynek powyżej 16 ton wyniósł w ubiegłym roku 198 tys. egzemplarzy.

Wrażenie robi też sam fakt, że chiński rynek ciągników siodłowych tak bardzo mocno urósł. Wspomniany wzrost 43 proc. przypadł przecież na rok pandemii i zamykania fabryk. Dla porównania, te 198 tys. egzemplarzy ciężkich ciężarówek z Europy było efektem 27-procentowego spadku, wywołanego właśnie przez pandemię.