Zmuszał kierowców do jazdy bez karty, sam wezwał policję i odpowie przed sądem

W okolicach austriackiego miasta Hartberg, policja zatrzymała w piątek do kontroli słoweńskiego kierowcę-przewoźnika. Nie była to jednak zwykła kontrola, jako że mężczyzna okazał się poszukiwany za przestępstwa wobec swoich kierowców.

Jak podaje austriacka telewizja „ORF”, wszystko zaczęło się od zgłoszenia ze strony samego przewoźnika. W listopadzie 2021 roku zadzwonił on na austriacką policję i zgłosił uprowadzenie ciężarówki przez byłego pracownika. Pojazd poruszał się autostradą A2 z Wiednia na południe, a za jego kierownicą siedział 26-letni Bośniak, zwolniony przez firmę ledwie dzień wcześniej.

Policjanci znaleźli wskazaną ciężarówkę i zatrzymali ją do kontroli. Gdy jednak 26-latek został przesłuchany, na jaw wyszły bardziej skomplikowane okoliczności. To prawda, że kierowca pracował w firmie Słoweńca i dzień przed zatrzymaniem został telefonicznie zwolniony. Wtedy też podjął decyzję o zjechaniu na pusto do Słowenii, robiąc to wbrew woli byłego pracodawcy. Bośniak miał jednak wytłumaczenie, które zdołał udowodnić wiadomościami tekstowymi, nagranymi rozmowami, a nawet dokumentacją z tras.

Jak się okazało, przez ostatnie trzy miesiące przedsiębiorca zmuszał go do łamania prawa, stosując przy tym groźby o charakterze finansowym. Kierowcy nakazywano jazdę bez zalogowanej karty w tachografie, a także opuszczanie autostrad w sposób niedozwolony, by uniknąć w ten sposób dokonywania opłat. Co więcej, Austriacy zdołali potwierdzić te informacje także u drugiego pracownika z tej samej firmy, którego również udało się zatrzymać do kontroli. Był to 60-letni obywatel Bośni i Hercegowiny, zmuszany do takich samych zachowań, pod groźbą drastycznego obcięcia wypłaty.

Gdy wszystko wyszło na jaw, austriacka policja próbowała skontaktować się także z przewoźnikiem. W końcu to on sam poprosił o zatrzymanie ciężarówki. Właściciel firmy nagle stał się jednak nieuchwytny, przez niemal pół roku nie odpowiadając na żadne wezwania. Sytuacja ta trwała aż do minionego piątku, gdy zatrzymano firmową ciężarówkę, w środku zastając samego właściciela. Mężczyzna usłyszał zarzuty popełnienie przestępstwa, nie przyznając się przy tym do winy. Sprawę przejęła prokuratura z miasta Graz, a w tamtejszym sądzie można spodziewać się rozprawy.

Odpowiedzialności nie uniknęli jednak także kierowcy. Po przedstawieniu nielegalnych zapisów czasu pracy, nałożono na nich kary administracyjne. Podobne grzywny ma zapłacić także sam przewoźnik, niezależnie od postępowania w sprawie stosowania gróźb wobec pracowników.