Zestaw z BDF-ami kontra łuk z 1539 roku – kolejna przestroga przed nawigacją

W ciągu ostatnich kilkunastu lat ciężki transport drogowy wzbogacił się o pewną istotną zasadę. Jest nią konieczność zachowania ograniczonego zaufania wobec systemów nawigacji satelitarnej. Kiedy bowiem znaki wskazują jedno ostrzeżenie za drugim, a i sam wygląd drogi jest delikatnie mówiąc podejrzany, nadmierna wiara w wirtualną mapę może skutkować poważnymi stratami. Doskonale pokazuje to sytuacja z minionego weekendu, w której wystąpił pełnowymiarowy zestaw oraz zakaz ruchu pojazdów wyższych niż 2,9 metra.

Ta historia przenosi nas do małej, niemieckiej miejscowości Muldersheim, przez którą przechodzą wyłącznie wąskie drogi gminne. Wyznaczenie szerszych tras uniemożliwiła tam zabytkowa brama, będąca częścią umocnień z przełomu XV i XVI wieku. Jej szczególnym elementem jest łuk dobudowany w 1539 roku, znacznie zawężający przejazd od poziomu około 3 metrów. Stąd też wspomniany, 2,9-metrowy zakaz, a także poprzeczka ostrzegająca przed niską skrajnią, zwisająca na poziomie przednich szyb dalekobieżnych ciężarówek.

Brama widziana od strony, z której nadjechał MAN:

Brama widziana od drugiej strony:

Niestety, wszystkie te oznaczenia okazują się nie wystarczające, jako że w bramę już kilkukrotnie uderzały ciężkie pojazdy. Miało to miejsce na przykład w 2021 roku, gdy obiekt został zniszczony przez ciągnik siodłowy z naczepą. 23-letni kierowca tłumaczył się wówczas wskazaniami nawigacji satelitarnej, które zaleciły mu właśnie przejazd przez Muldersheim. W miniony weekend historia się zaś powtórzyła, tym razem z udziałem MAN-a TGX z przyczepą i dwoma BDF-ami, prowadzonego przez 52-letniego kierowcę.

Tak skonfigurowany zestaw nie był w stanie zmieścić się w łuku, nie tylko wyraźnie go uszkadzając, ale też blokując się na samym początku pierwszego BDF-a. Chcąc więc wydobyć ciężarówkę z bramy, ochotnicza straż pożarna musiała wejść na dach kabiny i z tego poziomu dokończyć rozbiórkę kamieni. Następnie pojazd mógł odjechać do przodu, a tymczasem władze Muldersheim musiały powiadomić o sprawie rzeczoznawcę. Początkowo istniały obawy, że rachunek za naprawę osiągnie nawet sześciocyfrową wartość. Dzisiaj podano do wiadomości, że remont nie będzie aż tak trudny, rozpocznie się już w przyszłym tygodniu, a koszty powinny utrzymać się na poziomie 30 tys. euro. Niemniej to nadal ogromna kwota, wszak w przeliczeniu mowa o 132 tys. złotych.

Zdjęcie z miejsca zdarzenia: