Zestaw na boku i kabina na słupie – następstwo zderzenia mniejszych pojazdów

Powyżej: widok na miejsce wypadku od strony MAN-a

W 40-tonowej ciężarówce, jadąc idealnie prostą drogą i będąc już naprawdę blisko bazy, można poczuć się po prostu bezpiecznie. Jak jednak pokazała wczorajsza sytuacja pod Iłżą, na drodze krajowej nr 9, nagły splot wydarzeń może skończyć się przewróceniem całego zestawu, rozbiciem kabiny na słupie i wychodzeniem z niej po drabinie.

Tą ciężarówką był MAN TGX z kurtynową naczepą, wiozący ładunek materiałów budowlanych i należący do przedsiębiorstwa spod Radomia. Wczoraj, około godziny 16.30, jego kierowca zmierzał akurat na bazę od strony południowej, mając do pokonania ostatnie 15-20 kilometrów. Przejechał przy tym po nowo otwartej obwodnicy miasta Iłża i wjechał na odcinek krajowej „dziewiątki” z długą prostą. To właśnie tam, w terenie zabudowanym, tuż przed rozpędzonym MAN-em doszło do bardzo groźnie wyglądającego wypadku.

Wszystko zaczęło się od budowlanego Forda Transita, który wyjeżdżał z drogi podporządkowanej. Niestety, wymusił on przy tym pierwszeństwo i uderzył w osobowe Volvo S60, jadące drogą krajową. Rozbita kabina Forda, wraz z tkwiącym w środku kierowcą, zatrzymała się wówczas na jezdni, tuż przed nadjeżdżającym MAN-em. Kierujący ciężarówką musiał więc gwałtownie odbić na bok, dzięki czemu tylko zahaczył o stojący wrak, ale niestety przypłacił to przewróceniem swojego zestawu. MAN położył się na prawym boku, a jego kabina uderzyła w słup energetyczny wraz z transformatorem.

Kierowca MAN-a na szczęście nie doznał poważnych obrażeń i mógł opuścić kabinę o własnych siłach. Pomogli mu w tym okoliczni mieszkańcy, którzy podstawili pod przewrócony ciągnik drabinę. Kierowca oraz pasażer Volva również wyszli z wypadku bez szwanku. Za to kierowca Forda wymagał hospitalizacji.

Zdjęcia przekazał Leszek Foss (@emergency_photo_pl)