Zarzut przestępstwa i nawet 3 lata więzienia – lód spadł z naczepy na auto osobowe

Kierowca ciężarówki usłyszał zarzuty popełnienia przestępstwa, po tym jak wyjechał na drogę z nieodlodzonym dachem naczepy. O jego dalszym losie będzie decydował sąd, a w skrajnym wypadku może zapaść nawet kara pozbawienia wolności.

Cała sprawa zaczęła się od zgłoszenia z 22 stycznia bieżącego roku, z miejscowości Parysów pod Garwolinem, przez którą przebiega droga wojewódzka nr 805. Na auto osobowe marki BMW spadła tam bryła lodu, przebijając się przez przednią szybę i raniąc kierowcę w głowę. 23-latek doznał przy tym obrażeń twarzoczaszki, na tyle poważnych, że wymagały one hospitalizacji.

Bryła lodu miała pochodzić z zestawu z naczepą, który mijał się z BMW na łuku drogi. Co prawda kierowca ciężarówki nie zatrzymał się na miejscu zdarzenia, najprawdopodobniej niczego nie zauważając, ale policjantom udało się po fakcie ustalić jego tożsamość. W ten sposób funkcjonariusze dotarli do 41-letniego mężczyzny, którego oskarżyli o przestępstwo z artykułu 177 kodeksu karnego.

Ów artykuł dotyczy osób, które „naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powodują nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała”. Wymiar kary będzie przy tym określony przez sąd, mogąc opiewać na finansową grzywnę, prace społeczne lub pozbawienie wolności na okres od 1 miesiąca do lat 3.

Tutaj wyjaśnię, że poprzez „obrażenia ciała” rozumie się „naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia”. Wspomniane uszkodzenia twarzoczaszki, wymagające hospitalizacji, jak najbardziej do tej definicji pasują. Jednocześnie sąd może zwrócić uwagę, że jazda ze śniegiem lub lodem na dachu jest wyraźnym złamaniem kodeksu drogowego. Ten bowiem nakazuje, by pojazd znajdował się w stanie niezagrażającym innym uczestnikom ruchu i nienaruszającym porządku ruchu.

Oczywiście jest też druga strona medalu, o której w powszechnym przekazie po prostu się nie mówi. To skrajny niedobór ramp do ośnieżania (w omawianej okolicy nie ma takiego obiektu), a jednocześnie też niemożności wejścia kierowcy na naczepę, by ręcznie usunąć stamtąd śnieg lub lód. Wykonywanie zadań na poziomie powyżej 1 metra bez zabezpieczeń, a także wchodzenie na drabiny wyższe niż 2-metrowe, to bowiem w polskim prawie formy „pracy na wysokości”. Wymagają one specjalnego przeszkolenia, dodatkowego sprzętu i stosownego ubezpieczenia, a przy tym są zwyczajnie niebezpieczne, mogąc skutkować poważnymi urazami lub nawet śmiercią. Pozostaje tylko pytanie, czy taka sytuacja prawna zostanie w sądzie uznana za okoliczności łagodzące dla kierowcy?

Treść oryginalnego komunikatu KWP w Radomiu:

Policjanci ustalili kierowcę ciężarowej scanii, z której naczepy bryła lodu spadła na jadące z naprzeciwka bmw. Lód przebił szybę czołową osobówki i zranił w głowę kierowcę, który z obrażeniami twarzoczaszki trafił do szpitala. Kierowca scanii nie zatrzymał się i odjechał z miejsca zdarzenia. Przypominamy, że przypadku, gdy nieodśnieżony pojazd przyczyni się do spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a pokrzywdzony odniesie poważne obrażenia – zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako wypadek, a sprawca odpowie za przestępstwo z artykułu 177 kodeksu karnego, za które może grozić do 3 lat pozbawienia wolności.

W ubiegłym tygodniu (22.01) około godz. 14 policjanci zostali poinformowani, że w Parysowie na ulicy Garwolińskiej doszło do podobnego zdarzenia. Na miejscu policjanci ustalili, że z dachu naczepy ciężarowej scanii na jadący z naprzeciwka pojazd bmw spadła bryła lodu, która przebiła szybę czołową osobówki. Uderzenie było tak duże, że 23-letni kierowca z obrażeniami twarzoczaszki trafił do szpitala. Kierowca scanii odjechał z miejsca zdarzenia. W toku dalszych czynności policjanci ustalili jego dane. 41-latek tłumaczył, że nie zauważył, że doszło do zdarzenia. Postępowanie w tej sprawie prowadzą policjanci z Pilawy.

Funkcjonariusze przypominają, że w przypadku, gdy nieodśnieżony pojazd  przyczyni się do spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym innym uczestnikom ruchu lub pasażerom, kierujący naraża się na konsekwencje prawne z artykułu 86 §1 kodeksu wykroczeń, które przewidują mandat karny nie niższy niż 1500 złotych lub sprawa może być skierowana do sądu. Kiedy pokrzywdzony poniesie poważne obrażenia, a zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako wypadek, sprawca odpowie za przestępstwo z artykułu 177 kodeksu karnego, za które może grozić do 3 lat, a gdy następstwem wypadku jest śmierć, nawet do 8 lat.