Zakaz zjeżdżania z autostrady bez okazania testu na wirusa – nowy paraliż w Chinach

Pamiętacie, że jeszcze niedawno jednym z głównych problemów branży były testy prowadzone na rozładunkach, a także szczepienia i kwarantanny dla kierowców? Dzisiaj praktycznie już się o tym nie mówi, a przewoźnicy mają na głowie zupełnie nowe problemy. Niemniej wcale nie znaczy to, że widmo walki z pandemią zupełnie zniknęło z branży transportowej.

W ogólnoinformacyjnych mediach zapewne już słyszeliście, że Chiny przechodzą właśnie nową falę zachorowań. Wprowadzono przy tym nowe „lockdowny”, a jedną z najbardziej dotkniętych tym branży okazał się właśnie transport. Chińscy kierowcy muszą pracować na zasadach, które nawet w obliczu wydarzeń z ostatnich dwóch lat wydają się wyjątkowo restrykcyjne. Dramatyczna jest też sytuacja z eksporcie i imporcie z Chin, z oczekiwaniem na granicach bijącym prawdziwe rekordy.

W reportażu „South China Morning Post” opisano na czym polegają nowe kontrole sanitarne w chińskim transporcie dalekobieżnym. Otóż kierowcy nie mają prawa opuścić autostrady, o ile nie okażą na zjeździe testu na koronawirusa z negatywnym wynikiem. Węzły obstawiono w tym celu prowizorycznymi namiotami, pełniącymi funkcję punktów kontrolnych.

Co więcej, nawet po okazaniu takiego testu i zjechaniu z autostrady, kierowcy ciężarówek nie mogą po prostu udać się na za- lub rozładunek. Na wjeździe do strefy ekonomicznej czeka ich bowiem spotkanie z człowiekiem w pełnym skafandrze kontrolnym. Będzie to zwykle pracownik jednej z firm, który zaplombuje kabinę ciężarówki i zakaże kierowcy opuszczania pojazdu do czasu zakończenia wszystkich czynności.

Tak restrykcyjne zasady mają chronić te miasta, które znajdują się z dala od epicentrów zachorowań. Mówiąc więc bardziej dobitnie, w kierowcach dostrzeżono potencjalne źródło rozprzestrzeniania choroby. Jak natomiast przekłada się to na praktykę, łatwo się domyślać – wszystkiemu towarzyszy prawdziwy paraliż chińskiego przemysłu i logistyki. Ilość zamkniętych firm oraz wprowadzonych obostrzeń jest tak duża, od połowy marca ruch samochodów ciężarowych spadł w Chinach o średnio 40 procent! Z tego w samym tylko sercu przemysłowym kraju, w Szanghaju, było to aż 15 procent. Wszystko to wyniki, które nawet w 2020 roku trudno było wyobrazić sobie w Europie.

A przy okazji pojawi się też temat transportu międzynarodowego do Chin, który w ostatnich latach tak bardzo zyskał na rozgłosie. Tutaj szczególnie wymowny przykład dociera z granicy chińsko-wietnamskiej, gdzie ruch samochodów ciężarowych niemal zupełnie zamarł. Przed pandemią przejeżdżało tam nawet 1200 ciężarówek dziennie, natomiast dzisiaj jest ich w porywach do 60. Co więcej, część wietnamskich kierowców dosłownie utknęła przy chińskiej granicy, nie mogąc doczekać się przeładunku, jako że przyjechali oni po ładunki nieoznaczone wysokim priorytetem. Szacuje się, że problem ten objął około 500 wietnamskich pojazdów, w skrajnych przypadkach czekających na przeładunek od dwóch do nawet czterech tygodni.

Na zdjęciu: chiński Shacman M3000, wykorzystujący kabinę z MAN-a TGS