Przydrożne kontrole zabezpieczenia ładunku to temat na wskroś już przerobiony. Sporą ciekawostką okazuje się jednak fakt, że taka kontrola może zostać przeprowadzona także na terminalu portowym, po wezwaniu policji przez obsługę promu. Właśnie coś takiego wydarzyło się z ciężarówką z powyższego zdjęcia.
Litewski zestaw pojawił się w środę rano na nabrzeżu w niemieckiej Lubece, by odbyć stamtąd rejs promowy na Łotwę. Pojazd przyciągnął przy tym najzwyklejszą naczepę platformę, na niej przewoził aż cztery samochody o kompletnie różnym charakterze. Był to Ford Transit z dodatkowym ładunkiem na bagażniku dachowym, Smart w najkrótszej wersji ForTwo, ciągnik marki Scania z całkowicie zdemontowaną kabiną, a także umieszczony na tej Scanii, uszkodzony Volkswagen Polo.
Taka kompozycja przyciągnęła uwagę niemieckiej obsługi portowej, a osoba odpowiedzialna za załadunek promu postanowiła wręcz wezwać policje. Funkcjonariusze mieli sprawdzić zestaw swoim podręcznikowym okiem, weryfikując, czy zabezpieczenie samochodów nie będzie zagrażało bezpieczeństwu na promie. I jak łatwo się domyślać, szybko znaleziono tutaj poważne obiekcje. Dotyczyły one nie tylko samego sposobu ustawienia pojazdów, czy też ilości zastosowanych zabezpieczeń, ale także zahaczenia pasów po prostu o ramę naczepy, owijając je przy tym o podłogę. W ten prowizoryczny sposób poradzono sobie z niedoborem fabrycznych miejsc do mocowania ładunku.
Wjazd ciężarówki na prom został zakazany, z obawy przed poluzowaniem ładunku w czasie rejsu. Co też ciekawe, zakazu tego wcale nie nałożyła typowa drogówka, lecz policjanci z wydziału ochrony wód, którzy w sposób stały stacjonują przy niemieckich portach. Poza tym nie wspominano tutaj o żadnej karze finansowej, a naczepie pozwolono na postój w porcie, by zostać tam dostosowanym do zasad.