Wydatki na AdBlue wzrosły kilkukrotnie – kto za to płaci i co z planem awaryjnym?

Fot. Grupa Azoty

Jeszcze niedawno można było spotkać przewoźników, którzy wręcz pomijali tankowanie AdBlue w swoich kosztowych wyliczeniach. Dzisiaj jest to jednak temat bardzo istotny, na co złożyły się dwa istotne czynniki. Po pierwsze szalejące ceny gazu wywindowały koszty produkcji AdBlue do poziomu porównywalnego z kosztami paliwa. Druga sprawa to natomiast zmiany technologiczne i pojawienie się pojazdów zużywających po 2 lub nawet 3 litry AdBlue na każde 100 kilometrów, na przykład w związku z obecnością podwójnego wtrysku.

Jak taka sytuacja wpłynęła na branżę? Badanie na ten temat przeprowadził wśród przewoźników niemiecki magazyn „Trans Aktuell”. Jak się przy tym okazało, aż 80 procent firm transportowych przeznacza obecnie na AdBlue dwukrotnie większe fundusze, niż miało to miejsce na początku 2022 roku. W przypadku reszty ankietowanych wzrost okazał się nawet czterokrotny lub większy. Jednocześnie aż 38 procent firm przyznało, że nie udało im się uzyskać na tyle dużego wzrostu stawek transportowych, by pokrył on powyższą różnicę w kosztach.

W tym samym temacie pojawił się też ostatnio apel największych polskich przewoźników, czyli organizacji „Transport Logistyka Polska”. Grupa ta obawia nie tyle wzrostu cen, co wręcz całkowitego braku AdBlue na stacjach. Firmy zaapelowały więc do polskiego rządu o stworzenie państwowej rezerwy AdBlue, podobnie jak robi się to na przykład z olejem napędowym. Ta rezerwa miałaby zostać wprowadzona na rynek w przypadku załamania produkcji AdBlue, przynajmniej tymczasowo umożliwiając polskim firmom transportowym dalszą pracę, do czasu zorganizowania nowych, kryzysowych dostaw.