Minionej nocy, na węźle holenderskich autostrad A1 oraz A50 pod miastem Apeldoorn, ponadnormatywna ciężarówka straciła swój ładunek. Był to element wieży dla turbiny wiatrowej, który odłączył się na zakręcie od mocowania.
Co typowe dla tego typu przewozów, wieża była rozwieszona między dwiema platformami, w specjalnych mocowaniach. Gdy więc przednia część wieży odłączyła się od mocowania, ładunek oraz tylna platforma po prostu stracił jakiekolwiek połączenie z ciągnikiem. Bezwładnie wypadły one z zakrętu, a wieża stoczyła się też ze skarpy i zatrzymała dopiero na sąsiedniej jezdni, również należącej do węzła dwóch autostrad.
Dlaczego wieża poluzowała się w czasie pokonywania zakrętu? Oficjalna odpowiedź na to pytanie nie została opublikowana. Wiadomo za to, że nikt nie został tutaj poszkodowany i uszkodzeniu nie uległ żaden przypadkowy pojazd. Zapewne duża była w tym zasługa minimalnego natężenia ruchu, jako że do zdarzenia doszło o godzinie 2.30 w nocy.
Jeśli chodzi o akcję ratunkową, to wymagała ona sprowadzenia dwóch ciężkich żurawi samobieżnych, odpowiedzialnych za podniesienie wieży ze skarpy. Przy okazji można było też ocenić straty w infrastrukturze, które niestety nie skończyły się na pogniecionych barierach. Poważnemu uszkodzeniu uległa także asfaltowa nawierzchnia, wymagający natychmiastowej wymiany na powierzchni co najmniej 25 m2. Dlatego też poranek na węźle autostrad A1 i A50 wyglądał jak poniżej, a łączne utrudnienia w ruchu trwały przez kilkanaście godzin.
Podnoszenie i ponowne mocowanie wieży:
Węzeł na około 11 godzin po zdarzeniu: