Volvo VT, czyli szwedzka próba stworzenia prestiżowej ciężarówki dla Amerykanów

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Postrzeganie ciężarówek Volvo w Stanach Zjednoczonych jest zgoła inne w porównaniu do tego, co możemy zaobserwować w Europie. O ile na Starym Kontynencie jest to jedna z najbardziej prestiżowych marek, tak w USA niejednokrotnie staje się obiektem żartów. Wielu tamtejszych kierowców docenia komfort, rozwiązania technologiczne oraz jakość wykonania tych pojazdów, ale bardziej konserwatywni transportowcy nie wyobrażają sobie przesiadki na ciągnik z zagranicznym znaczkiem na masce.

Był jednak taki czas, gdy szwedzka marka próbowała zdobyć serca purystów odmieniając tym samym swój wizerunek. Próbowała tego dokonać w 2005 roku, przy pomocy modelu VT, którego historię poznacie w niniejszym artykule.

Volvo VT800 oraz VT880:

O samych dziejach ciężarówek Volvo w Stanach Zjednoczonych nie będę się rozpisywał, gdyż temat ten został wyczerpany w innych artykułach publikowanych na portalu. Warto pokrótce wspomnieć, iż pierwsze próby podbicia amerykańskiego rynku rozpoczęły się już w latach 60-tych, wraz z rozpoczęciem prac nad modelem F88/F89, pierwotnie przeznaczonym dla odbiorców z USA. Prawdziwym przełomem były lata 1981 i 1988, kiedy to szwedzki koncern przejął markę White, a następnie odkupił ciężarowy dział General Motors. Doprowadziło to do powstania ciężarówek marki White-GMC które mieszały ze sobą rozwiązania amerykańskie i europejskie, w tym silniki znane z europejskich FH12. Dopiero w 1995 roku ciągniki te przemianowano na Volvo, a rok później zadebiutował całkowicie nowy model VN, który do dzisiaj jest standardową ciężarówką przeznaczoną do transportu dalekodystansowego.

Volvo VNL drugiej generacji:

Volvo VT pod względem mechaniki bazowało na modelu VNL drugiej generacji produkowanego od 2004 roku. Choć na pierwszy rzut oka te dwa ciągniki były niemalże identyczne, wprawny obserwator mógł zaobserwować kilka zmian. Przede wszystkim VT otrzymało dłuższą, bardziej kanciastą maskę którą zdobił ogromny grill pokryty chromem. Chromowane były również przednie zderzaki, lusterka, zbiorniki paliwa o klasycznym, owalnym kształcie oraz boczne listwy na których zamontowano kilkanaście świateł pozycyjnych. Volvo VT posiadało również w standardzie dwa pionowe wydechy co również stanowiło nawiązanie do klasyki. Przednią oś przesunięto bardziej do przodu aniżeli w standardowym VNL, co miało poprawić stabilność oraz komfort podróży po długich autostradach międzystanowych. Zwłaszcza przy wysokich prędkościach, z których słyną amerykańscy kierowcy-właściciele.

Zastosowanie kanciastej maski, oprócz walorów wizualnych, niosło za sobą aspekt praktyczny. Dzięki temu VT otrzymał największy i najmocniejszy silnik oferowany wówczas przez Volvo. Mowa tu o jednostce D16D o pojemności 16-litrów, która była pochodną motoru D16C montowanego w europejskich FH16. Główną różnicą było zastosowanie zaworu EGR, a ponadto D16D oferował takie nowinki jak wałek rozrządu w głowicy, wysokociśnieniowe wtryskiwacze wykorzystujące cztery zawory na cylinder, turbosprężarkę o zmiennej geometrii z elektronicznym sterowaniem oraz system zarządzania momentem obrotowym Volvo Intelligent Torque (I-Torque). Silnik występował w czterech wariantach mocy, oferując konfigurację 500-, 550-, 600- oraz 625-konną. Ta ostatnia opcja, z momentem obrotowym wynoszącym aż 3050 Nm, sprawiała, że VT było w owym czasie najmocniejszym Volvo w amerykańskiej historii marki. Dla porównania, Caterpillar C15, często wykorzystywany w amerykańskich ciągnikach do ciężkiego transportu, mógł się w owym czasie pochwalić podobną mocą, ale o 270 Nm mniejszym momentem obrotowym.

Aby jednak zadowolić bardziej konserwatywnych klientów, Volvo w opcji oferowało również amerykańskie silniki, a konkretnie Cumminsy ISX o mocy 475, 500, 535 lub 565 KM mocy. Niezwykle bogato prezentowała się również lista dostępnych skrzyń biegów: od niezsynchronizowanych Eatonów RTO/RTLO (warianty 9-, 12-, lub 16-biegowe), przez zautomatyzowane przekładnie Eaton Autoshift (9 lub 12 biegów), aż po znany z Europy Volvo I-Shift.

W kwestii szoferek potencjalny klient miał do wyboru trzy opcje: kabinę dzienną (VT800), kabinę sypialną o średniej długości (VT830) oraz największy wariant (VT880) z przestrzenią sypialną o powierzchni 10,6 metra sześciennego. Sama szoferka swoim designem bardzo mocno przypominała kabinę standardowego VN, aczkolwiek dołożono do niej kilka smaczków w postaci plastików malowanych na jasny kolor, „drewnianych” dekorów oraz obszytych skórą foteli. Wariant VT880 oferował bardzo bogate wyposażenie: oprócz bardzo elegancko wykończonych ścian utrzymanych w kremowym kolorze i wygodnego łóżka, na pokładzie znalazły się m.in. rozbudowany aneks kuchenny, niewielki zlew oraz opcjonalny stolik do spożywania posiłków.

W testach Volvo VT okazało się być świetnym ciągnikiem. Recenzenci docenili jego klasyczny wygląd, który jednocześnie nie odbił się na negatywnie na komforcie i lekkości pracy. Szwedzki „klasyk” okazał się być bardzo zwrotny, łatwy w prowadzeniu, a maska nie zasłaniała nadmiernie widoku na wprost. Wysoko oceniano również wyciszenie kabiny, gdzie hałas nie przekraczał 68 decybeli. Dla porównania, amerykańska konkurencja najczęściej oferowała wynik przekraczający 70 decybeli. Dobre noty zebrał również silnik D16D który świetnie radził sobie w górzystych terenach i nawet przy bardzo szybkiej jeździe mieścił się w 40 l/100 km.

Mimo to Volvo VT nigdy nie zyskało większej popularności. I trzeba przyznać, iż trudno się temu dziwić. Konserwatyści nawet nie chcieli słyszeć o posiadaniu ciężarówki szwedzkiej marki, która notabene była ulepszonym VNL-em, kojarzącym się z wielkimi flotami. Dlatego też po premierze słuch o tym modelu niemalże zaginął, a jego dalsza historia jest niezwykle słabo udokumentowana. Trudno znaleźć informacje na temat zmian w poszczególnych rocznikach oraz skali sprzedaży. Na portalach z ogłoszeniami do dziś można znaleźć wiele egzemplarzy, choć zainteresowanie nimi jest raczej znikome. Z tego powodu trudno oczekiwać aby Volvo VT w najbliższych latach stało się cenionym klasykiem. Choć z pewnością znajdą się osoby które docenią jego niezaprzeczalne zalety. Tym bardziej, iż obecnie Volvo całkowicie porzuciło koncepcję budowy ciężarówek stricte przeznaczonych dla kierowców-właścicieli. To sprawia, iż opisywany pojazd jest w historii marki prawdziwym unikatem.

Link do broszury reklamującej Volvo VT880.