Upublicznianie nazw firm, które nie zapłaciły za transport – hiszpański pomysł działa

Brak terminowych płatności za faktury już od lat wskazywany jest jako jeden z głównych problemów branży transportowej. Czy natomiast istnieje jakiś skuteczny sposób by poradzić sobie z tym problemem? Pewną inspiracją mogą być doniesienia z Hiszpanii, gdzie od lata bieżącego roku egzekwowane są nowe zasady.

W odpowiedzi na protesty w 2021 roku, hiszpański rząd stopniowo wprowadza cały szereg przepisów chroniących firmy transportowe. To między innymi zakaz zlecania przewozów poniżej progu opłacalności, częściowy zakaz wykonywania rozładunków przez kierowców, a także bardzo dotkliwe kary za nieopłacenie faktury na czas. Można tutaj otrzymać nawet 30 tys. euro grzywny, stracić licencję, a jednocześnie doczekać się negatywnego rozgłosu. Nazwy wszystkich ukaranych firm mają być bowiem upublicznianie, w specjalnych raportach zamieszczanych przez ministerstwo transportu.

Pierwszy taki raport objął firmy ukarane do 30 czerwca bieżącego roku.  Pojawiło się tam ponad 60 pozycji, a większość kar opiewała na kilka tysięcy euro. Choć były też przypadki znacznie niższe lub wyższe, z pełną rozpiętością wynoszącą od 700 do ponad 25000 euro. Poza tym na liście nie zabrakło zarówno małych przedsiębiorstw, jak i prawdziwych gigantów branży logistycznej, a część firm pojawiła się nawet kilkukrotnie, mając na koncie po dwie lub trzy kary.

Czy natomiast coś takiego może przynieść zamierzony skutek, ograniczając skalę opóźnień w transportowych płatnościach? Według hiszpańskiej organizacji przewoźników „Fenadismer”, jest to bardzo możliwe, gdyż zaraz po opublikowaniu raportu sytuacja w branży zaczęła ulegać wyraźnej poprawie. Tylko do września średni czas oczekiwania na płatność spadł z 70 do 66 dni. Za to odsetek faktur nieopłaconych od co najmniej 90 dni był we wrześniu dwukrotnie niższy niż na przykład w maju, spadając z 22 do 11 procent.