Źródło zdjęcia: NewIndianExpress
Jak się okazuje, wystarczy siedem dni protestu, by skłonić rząd do poprawienia realiów w branży transportowej. Jest jednak pewien warunek – musi być to jeden z największych protestów na świecie, obejmujący ponad 9 milionów osób.
Tak ogromna akcja rozpoczęła się 20 lipca w Indiach. Zorganizowało ją Indyjskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych (AIMTC), w odpowiedzi na coraz trudniejsze warunki działalności w branży. Wszystkie osoby biorące udział w proteście po prostu nie wyjechały na trasy, nie podejmując się jakichkolwiek ładunków. A że protest przybrał ogromną skalę, kraj szybko został odcięty od dostaw.
Zanim wyjaśnię powody oraz następstwa strajku, przyjrzymy się przebiegowi wszystkich działań. Wyglądało to bowiem następująco:
19 lipca 2018 roku: negocjacje między związkiem przewoźników a rządem kończą się fiaskiem, politycy nie obiecują żadnych konkretnych działań.
20 lipca: przewoźnicy rozpoczynają protest, ustawiając swoje ciężarówki wzdłuż dróg i nie podejmując się żadnych ładunków. W pewnych prowincjach w akcji uczestniczy nawet 95 proc. firm transportowych oraz ich kierowców. Jeżdżą tylko te ciężarówki, których ruch istotny jest ze społecznego punktu widzenia. Odbywają się więc przewozy mleka, czy też produktów medycznych.
22 lipca: indyjska gospodarka zostaje sparaliżowana, przedsiębiorstwa borykają się z brakiem jakichkolwiek dostaw. W stanie Kerala dochodzi nawet do sytuacji, w której autobusy miejskie wykorzystywane są do przewozu produktów spożywczych.
23 lipca: również w stanie Kerala dochodzi do ataku na przewoźnika, który nie chciał dołączyć do protestu. Mężczyzna zostaje ranny w wyniku obrzucenia kamieniami, jego pomocnik odnosi śmiertelne obrażenia.
24 lipca: do protestu masowo dołączają właściciele i kierowcy cystern paliwowych.
25-26 lipca: sytuacja w kraju ulega stałemu pogorszeniu, łącznie w proteście uczestniczy już 9,3 miliona osób.
27 lipca: rząd porozumiał się ze strajkującymi składając obietnice konkretnych działań. Protest zostaje zawieszony.
Czego oczekiwali przewoźnicy?
– Znacznego obniżenia cen oleju napędowego, poprzez zmniejszenie obciążenia podatkami;
– Zniesienia opłat drogowych dla ciężarówek;
– Obniżenia stawek za obowiązkowe ubezpieczenie;
– Zniesienia systemu przetargowego, obowiązującego przy transporcie ładunków z portów;
– Usprawnienia infrastruktury portowej.
Jak protest wpłynął na kraj?
Siedem dni braku dostaw wyrządziło gospodarce straty szacowane na 1,6 miliarda złotych. Dla przykładu, produkcja bawełny, bardzo istotna dla indyjskiej gospodarki, była na skraju całkowitego zatrzymania. Niestety, najbardziej ucierpiały małe i średnie przedsiębiorstwa.
W jaki sposób rząd zatrzymał protest?
Ministerstwo Transportu oficjalnie zapowiedziało stworzenie specjalnej komisji, w ciągu trzech miesięcy mającej zaprezentować działania sprzyjające działalności przewoźników. Stworzono specjalną grupę do rozwiązania problemu drogich ubezpieczeń i wyznaczono ekspertów do zmodyfikowania systemu przetargowego.
Co w sytuacji, gdy rząd nie dotrzyma obietnic? Wówczas Hindusi będą wiedzieli co robić 😉