Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że rok 2023 nie będzie łatwy dla branży transportowej. Coraz powszechniej mówi się o pogorszeniu sytuacji przewoźników, w tym zwłaszcza o mniejszej ilości zleceń i bardzo wysokich kosztach. Co więc czeka nas w najbliższych miesiącach? Pewną odpowiedź na to pytanie udało mi się znaleźć w badaniu instytutu „Keralla Research”.
Jak wynika z badania, tylko 18 procent polskich przewoźników zamierza w najbliższych miesiącach kupować nowe pojazdy. To nie tylko wyjątkowo niski wynik, ale też przykład na ogromną zmianę nastrojów wśród firm transportowych. W ubiegłym roku plany zakupu nowych pojazdów deklarowało bowiem 30 procent ankietowanych przewoźników.
Co też ciekawe, powyższa sytuacja ma znajdować odzwierciedlenie także na rynku pracy. Gdy bowiem firmy transportowe zostały zapytane o kluczowe wyzwania na 2023 rok, aż 59 procent z nich wskazało tutaj „poradzenie sobie z rosnącymi kosztami”. Za to tylko 24,5 procenta przewoźników określiło tym kluczowym problemem „znalezienie kierowców”.
Mówiąc więc krótko, najbliższe miesiące nie zapowiadają ani dużego popytu na ciężarówki, ani też dużej ilości miejsc pracy dla kierowców. Choć z drugiej strony, istnieje szansa, że będą to kłopoty tylko przejściowe i w kolejnych kwartałach sytuacja zacznie się poprawiać. Już w marcu pojawiły się bowiem informacje, że ekonomia strefy euro najgorszy dołek ma za sobą. Zaskakująco gładko udało się też przejść kryzys energetyczny, kończąc zimę z niemal 60-procentowym zapełnieniem magazynów gazu.